Podczas wakacji zapewne wielu z was wędrowało po górach. Może zachwyciliście się pięknem krajobrazu roztaczającego się ze szczytów. A może udało się wam dotrzeć do źródeł jakiejś znanej rzeki, do krystalicznie czystej wody, której można się napić bez obaw, że zaszkodzi. Kościół od lat źródłem i szczytem nazywa obrzędy liturgiczne. Pomyślmy dlaczego.
Dawno temu Pan Jezus chodził po świecie, głosił ewangelię, błogosławił, odpuszczał grzechy, umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. Może czasami w niektórych z nas pojawia się nuta zazdrości: szkoda, że my dziś nie możemy posłuchać, jak On do nas mówi, dotknąć Go, poczuć Jego działanie.
I takie myślenie jest błędne, nieprawdziwe. Bo przecież możemy usłyszeć Go podczas Mszy świętej, gdy kapłan czyta Ewangelię, możemy uzyskać Jego osobiste przebaczenie w Sakramencie Pokuty lub zaprosić do siebie w czasie Komunii Świętej.
Właśnie dzięki Liturgii Kościoła, czyli Mszy świętej, wszystkim sakramentom i sakramentaliom każdy z nas może osobiście spotkać się z Jezusem, który żyje i działa wśród nas. I działa z tą samą mocą, którą okazywał wtedy w Galilei. Tylko czy my naprawdę w to wierzymy?
Liturgia ma na celu dwie podstawowe rzeczy: uwielbienie Boga i uświęcenie człowieka. W liturgii sam Bóg Ojciec, ten, który stworzył świat i posłał do nas Jezusa, ogarnia nas swoją miłością; ten sam Jezus, który nas zbawił, dotyka i umacnia każdego człowieka. A możliwe jest to wszystko dzięki Duchowi Świętemu, który wszystkie gesty i słowa uświęca, nadając im moc działania samego Boga. Każda, nawet największa rzeka, ma swój początek w źródle. I jak żadna rzeka nie może istnieć bez źródła, tak Kościół nie może istnieć bez liturgii. W Wielki Piątek Jezus Chrystus umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. W poprzedzający te wydarzenia wieczór Wielkiego Czwartku ustanowił Sakrament Eucharystii, dzięki któremu pozostaje z ludźmi do końca świata. Zbawienie nie byłoby pełne, gdyby nie wielkanocny poranek, czyli Zmartwychwstanie.
Wszyscy znamy te wydarzenia, bo zapewne nie raz słyszeliśmy o nich na katechezie lub kazaniu. Ale czy wiemy, czy zdajemy sobie sprawę, że ofiara Jezusa Chrystusa i Jego Zmartwychwstanie powtarzają się, za każdym razem, gdy w jakimkolwiek kościele którykolwiek kapłan odprawia Mszę świętą? To jest ta sama ofiara tego samego Chrystusa. Choć sprawowana jest inaczej, to przynosi dokładnie te same owoce Zbawienia każdemu, kto chce pobożnie w niej uczestniczyć. Dzięki liturgii Mszy świętej, a także dzięki innym sakramentom Jezus jest nie tylko postacią historyczną, kimś, kto dawno temu żył na ziemi i odszedł. On staje wśród nas. Nie tylko jest obecny, ale działa, uświęcając Kościół, dając mu moc do głoszenia Ewangelii ludziom całego świata. Liturgia jest ważna nie tylko dla Kościoła jako całości, jest to bezpośrednie źródło uświęcenia każdego z nas.
Tylko przy źródle woda rzeki jest naprawdę czysta, orzeźwiająca, wspaniale smakuje. Im dalej, tym więcej zanieczyszczenia, czasami nawet trucizny. Tak samo człowiek, który unika Mszy świętej, żyje daleko od sakramentów, z biegiem czasu nasiąka brudem grzechu, stając się coraz bardziej niepodobnym do dziecka Bożego.
Na żadnej górze nie da się wejść wyżej niż na szczyt. Tak samo Bóg i Kościół nie mogą człowiekowi dać więcej. Bóg daje samego Siebie. Każdy, kto chodzi po górach, wie, że tylko ze szczytu można podziwiać przepiękny widok na całą okolicę. Tak samo człowiek, który żyje w Kościele z Bogiem, potrafi widzieć dobro i zło. Im częściej korzystamy z Komunii, Sakramentu Pokuty, tym łatwiej nam w życiu wybierać to, co słuszne, a odrzucać grzech.
Liturgia Kościoła to niesamowity skarb, który Bóg daje człowiekowi. Od każdego z nas zależy, ile będziemy chcieli z tego skorzystać.
Przygotowując się do napisania tego artykułu, zajrzałam między innymi na stronę internetową* Archidiecezji Krakowskiej. Znalazłam tam ciekawe przemyślenia arcybiskupa Marka Jędraszewskiego w artykule „Eucharystia jest źródłem i szczytem”. Po przeczytaniu utkwiła mi w pamięci refleksja, którą chciałabym się tu z Wami podzielić. Biskup zwraca uwagę, że jeżeli człowiek uświadomi sobie naprawdę, czym jest spotkanie na Eucharystii (albo też w każdym innym sakramencie), nie będzie nerwowo patrzył na zegarek i myślał: „jak to długo trwa”.
Na koniec zajrzyjmy jeszcze do jednego z najważniejszych dokumentów Kościoła, a mianowicie: do soborowej Konstytucji o liturgii, w której czytamy, że: „Liturgia (…) jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc. Albowiem prace apostolskie to mają na celu, aby wszyscy, stawszy się dziećmi Bożymi przez wiarę i chrzest, schodzili się razem, wielbili Boga pośród Kościoła, uczestniczyli w Ofierze i pożywali Wieczerzę Pańską.
Z drugiej strony liturgia pobudza wiernych, aby« sakramentami wielkanocnymi» nasyceni, «żyli w doskonałej jedności». Modli się, aby «zachowywali w życiu, co otrzymali przez wiarę». Odnowienie zaś przymierza Boga z ludźmi w Eucharystii pociąga i zapala wiernych do tym gorętszej miłości Chrystusa. Z liturgii przeto, a głównie z Eucharystii jako źródła, spływa na nas łaska i z największą skutecznością przez nią dokonuje się uświęcenie człowieka w Chrystusie i uwielbienie Boga, które jest celem wszystkich innych dzieł Kościoła.
Dla osiągnięcia tej pełnej skuteczności wierni mają przystępować do liturgii z należytym usposobieniem duszy, myśli swoje uzgodnić ze słowami i tak współpracować z łaską niebieską, aby nie otrzymywali jej na darmo. Dlatego duszpasterze powinni czuwać, aby czynności liturgiczne odprawiano nie tylko ważnie i godziwie, lecz także aby wierni uczestniczyli w nich świadomie, czynnie i owocnie” (Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum concilium, nr 10–11).