Dobrze jest przyozdabiać kwiatami obrazy i figury Matki Najświętszej. To stary i piękny zwyczaj. Jednak o wiele lepiej jest zdobić oblicze Maryi duchowymi kwiatami naszych modlitw.
W jednym z klasztorów św. Dominika żył brat zwany Rosario. Jako młody chłopak był pasterzem i często zachodził do opuszczonej kapliczki z figurą Matki Bożej. Pewnego dnia usłyszał tam głos: „Antonio, pragnę, byś mnie ukoronował!”. Szybko pobiegł na pobliską łąkę, nazbierał kwiatów i uplótł wieniec na głowę Maryi. Czynił tak codziennie, ponieważ kwiaty szybko więdły. Gdy przyszła zima znów usłyszał głos: „Pragnę, byś mnie ukoronował!”. Na próżno jednak szukał kwiatów. Przypomniał sobie wtedy, że w mieście widział kwiatowe wieńce. Pobiegł więc do miasta. Tam kwiaciarka wzruszona pobożnością młodzieńca ofiarowała mu za darmo taki wieniec. Gdy wkładał go na głowę Maryi, znowu usłyszał głos: „Antonio! Dziękuję ci, jednak nie takiej korony chcę od ciebie!”. Słysząc te słowa, pastuszek padł na kolana przed statuą i zawołał: „O moja dobra Matko! Powiedz mi, jakiej korony żądasz ode mnie?” – „Synu! – odpowiedziała Maryja – słyszałeś zapewne o słudze moim, Dominiku, idź do niego, a on cię nauczy”.
Święty Dominik wygłaszał właśnie swoje nauki w okolicy. Gdy pewnego dnia modlił się na uboczu, podszedł do niego Antonio. A gdy opowiedział Dominikowi o nakazie Maryi, ten nauczył go nabożeństwa różańcowego. Zachwycony Antonio wyraził pragnienie wstąpienia do jego zakonu. Dominik przyjął go, nadając mu imię Rosario – jako prawdziwemu dziecku różańca. Odtąd nowy brat nie ustawał w odmawianiu różańca. Nawet w nocy nie przestawał splatać na cześć Maryi różańcowych wieńców, które Ona tak lubi i które nigdy nie więdną.
Brat Rosario żył długo w zakonie, a umierając, trzymał w wychudzonej dłoni różaniec, którym tyle razy koronował swą ukochaną Królową. I w ostatnich chwilach jego życia ukazała mu się Maryja w potrójnej koronie z białych, czerwonych i żółtych róż. „Bracie Rosario – powiedziała – czy poznajesz te wieńce? Ty mnie nimi uwieńczyłeś na ziemi, spełniając moje pragnienie. Teraz ja ukoronuję ciebie w niebie koroną chwały nieśmiertelnej”. Gdy umarł, jego zakonny współbrat ujrzał go siedzącego na tronie i usłyszał głos: „Oto, jak będą wynagrodzeni ci, którzy za życia często wieńczą Maryję mistycznym wieńcem świętego różańca”.
Jakub od Różańca
W roku 1422 wstąpił do zakonu franciszkańskiego młodzieniec, któremu dano imię Jakub od Różańca. Będąc jeszcze świeckim człowiekiem, miał piękny zwyczaj codziennego składania u stóp figury Matki Najświętszej bukietu świeżych kwiatów. Jednak w nowicjacie nie mógł kontynuować tego pobożnego zwyczaju. To sprawiło, że stał się smutny i zniechęcony. Gdy pewnego dnia modlił się przed figurą Matki Bożej, usłyszał Jej głos: „Nie smuć się z powodu, że musiałeś porzucić swą chwalebną praktykę ofiarowywania mi kwiatów. Pouczę cię, w jaki sposób będziesz mógł mi ofiarowywać bukiet o nieskończenie większej wartości niż kwiaty, które mi dotychczas składałeś. Odtąd codziennie złożysz mi bukiet, lecz nie kwiatów, które więdną i usychają, ale bukiet modlitw. Odmów dziesięć «Zdrowaś, Maryjo» i jeden raz «Ojcze nasz» dla uczczenia radości, której doznałam w chwili poczęcia w mym łonie Słowa Bożego. Powtórz te same modlitwy na pamiątkę mojej radości, gdy szłam nawiedzić krewną Elżbietę. W ten sam sposób uczcij radość wydania na świat Jezusa Chrystusa. Dalej uczcij moją radość w czasie hołdu Mędrców ze Wschodu, następnie moją radość ze znalezienia Jezusa w świątyni, z Jego zmartwychwstania, wreszcie ostatnie dziesięć «Zdrowaś» i jedno «Ojcze nasz» – dla uczczenia radości z mego wniebowzięcia. Jeśli codziennie odmówisz te modlitwy, będzie to dla mnie stokroć przyjemniejsza ofiara, a dla ciebie bardziej zasługująca aniżeli kwiaty, które mi dotychczas ofiarowywałeś”.
Brat Jakub od Różańca zaczął z wielką pobożnością odmawiać modlitwy wskazane mu przez Najświętszą Pannę. Pewnego razu mistrz nowicjuszy, widząc uchylone drzwi jego celi, zatrzymał się i zobaczył dziwną rzecz. Nowicjusz klęcząc, modlił się, a obok niego stał anioł i nawlekał na złotą nić róże. Gdy miał ich już dziesięć, dołączał lilię, wiązał oba końce i kładł utworzony wianek na jego głowę. W ten sposób mistrz nowicjuszy poznał koronkę do siedmiu radości Najświętszej Maryi Panny, zwaną także koronką seraficką. Modlitwa ta szybko zyskała popularność nie tylko w zakonie franciszkańskim. Koronkę tę ukochał wielki czciciel Matki Bożej, Proboszcz z Ars – św. Jan Maria Vianney. Papież Pius X 22 lipca 1908 roku zezwolił na odmawianie tej koronki przez wszystkich wiernych i przypisał jej odpusty.
Przystrajajmy obrazy i figury Maryi kwiatami, ale przede wszystkim naszymi modlitwami!
4.52głosów
Oceń ten tekst
Stanisława
Gamrat
Dziennikarka Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.