Obraz z odzysku
Kiedy siostra pokazała ten obraz, Bartolo poczuł, jak krew odpływa mu z głowy. To nie mogła być prawda! Malowidło było stare, płótno przeżarte przez mole i odpadała z niego malatura. Obraz nie przedstawiał wartości ani estetycznej, ani artystycznej. Jego autor nie potrafił tak pięknie odmalować twarzy Maryi, jak umieli ukazać ją mistrzowie włoskiego malarstwa. „Zabrać, czy zostawić?” – Bartolo był podenerwowany uciekającym czasem. Musiał się poradzić, wrócił więc po chwili z Marianną, która zobaczywszy obraz, odrzekła, że „Ten obraz namalowano specjalnie po to, by obrzydzić ludziom nabożeństwo różańca.” Jednak w końcu postanowili wziąć obraz, lecz tak dużych pakunków nie można było przewozić pociągiem. Bartolo poprosił więc Angela, pobożnego woźnicę z Pompejów, aby wziął paczkę i niezwłocznie odwiózł do wsi. Woźnica nie wiedząc, że w paczce znajduje się wizerunek Najświętszej Panienki, wziął ją ze sobą i rzucił na stertę obornika… W taki sposób obraz dotarł do Pompejów, gdzie – po przemalowaniu – po dziś dzień jest objęty wspaniałym kultem.Opracowanie na podstawie książki „Bartolo Longo. Od kapłana szatana do Apostoła Różańca”.