Papież Benedykt XVI pisał, że to, co było święte dla poprzednich pokoleń, również dla nas pozostaje święte i wielkie. Postaram się ukazać, jak dawna msza może stanowić inspirację w przeżywaniu odnowionej po soborze. Pragnę nie tyle skupiać się na różnicach w obu formach liturgii, lecz na tym, co je łączy, a także co zaczerpnięte ze starej uczy lepiej przeżywać nową.
Tajemnice ochrzczonych
Od liturgii Słowa przechodzimy do liturgii Ofiary. To, w czym uczestniczyliśmy dotąd, Kościół nazywa mszą katechumenów. Teraz rozpoczyna się msza wiernych. Na chwilę przed jej rozpoczęciem, jeśli uczestniczą w niej osoby dopiero przygotowujące się do przyjęcia chrztu świętego, otrzymują one błogosławieństwo i zostają odesłane. Dziś, inaczej niż przed wiekami, katechumeni nie wychodzą ze świątyni, choć mogą np. symbolicznie przejść na jej tył lub do kruchty. To, co będzie działo się w dalszej części liturgii, stanowi najświętsze misteria naszej wiary, dostęp do nich mają jedynie ochrzczeni. O, jak wielki i piękny jest dar mojego chrztu, że pozwala mi brać udział w Ofierze samego Boga!
Błogosławiony jesteś, Boże
Obrzęd ofiarowania lub – jak go nazywa odnowiona liturgia – przygotowania darów to jeden z tych elementów mszy, który uległ największej zmianie po ostatnim soborze. Dawne modlitwy towarzyszące ofiarowaniu hostii i wina z wodą zastąpiono tekstem inspirowanym przez beraka, żydowską formułę błogosławieństwa posiłku. Wychwalamy w nich Boga, który przy współudziale pracy człowieka daje nam chleb i wino, aby stały się dla nas pokarmem niebieskim.
Ofiara miłości
Sięgnijmy jednak do starszego obrzędu, próbując czerpać inspirację dla naszego udziału w liturgii ofiarowania. Kapłan, składając w ofierze hostię, czyni to „za niezliczone grzechy, przewinienia i zaniedbania swoje i za wszystkich tu obecnych, a także za wszystkich wiernych chrześcijan żywych i umarłych”.
Zwróćmy uwagę na dwa szczegóły. To, co oddajemy Bogu, stanowi nasze wynagrodzenie za brak miłości wobec Boga. Kto kocha, pragnie naprawić popełnione zło. Wraz z hostią składamy na ołtarzu całą naszą rzeczywistość, trudy i radości życia rodzinnego, pracę, cierpienia i pragnienia. Drugi ważny element to niezwykłe znaczenie aktu, w którym uczestniczymy – obejmujemy nim cały Kościół, nikogo nie wykluczając z naszej modlitwy.
Przyjąć swoje człowieczeństwo
Następnie celebrans nalewa do kielicha wino oraz odrobinę wody. Towarzyszy temu modlitwa: „Przez to misterium wody i wina daj nam Boże udział w bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo”. W klasycznym rycie rzymskim jest ona bardziej rozbudowana, ale sens pozostaje ten sam. Mieszanie wody i wina to powszechny zwyczaj tak żydowski, jak i rzymski. Do dzisiaj w kulturze śródziemnomorskiej często spożywa się wino w ten sposób.