Kiedy myślimy o wspólnocie, wyobrażamy sobie ludzi, którzy prowadząc życie wiary, pomagają innym zbliżać się do Boga i stawać się takimi jak On. Wspólnota to coś więcej niż tylko przypadkowa grupa, a jej spotkanie to więcej niż tylko bycie razem. Być wspólnotą to być ze sobą w drodze. W drodze, która zaskakuje, męczy i łączy. W drodze, podczas której każdy z nas potrzebuje towarzyszenia i wsparcia. Nikogo nie można zgubić, dbamy o siebie nawzajem, każdy ma swoje zadanie. Modlimy się razem, działamy charytatywnie lub biorąc udział w różnych wydarzeniach, pielgrzymujemy, zaprzyjaźniamy się. Proszę mi wierzyć, że to nie jest górnolotna wizja wspólnoty i wielu z nas ma takie doświadczenie.
Teraz jest dobry moment na to, żebyśmy przez chwilę pomyśleli o ludziach, których spotkaliśmy na drodze wiary, którzy dali nam właśnie wspólnotę bycia uczniem Jezusa. Warto się za nich pomodlić, a także za tych, których dopiero spotkamy.
Trzeba jednak powiedzieć, że zdarzają się i takie sytuacje, kiedy wspólnota zaczyna nabierać cech sekty. Jak w dziurawą łódź wsącza się w nią ciężar nie do udźwignięcia, który zatapia wszystkich na pokładzie, a przynajmniej tych, co są najgłębiej, ludzi na niższych pokładach. Ten artykuł jest właśnie o tym, jak do tego dochodzi, jakie rzeczy powinny nas zaalarmować, przed czym należy uciekać, jak można reagować. I o tym, jak być powinno. Piszę go, bo jestem przekonana, że nieraz wystarczy mieć wiedzę o mechanizmach zła, by go uniknąć. Ono wkrada się niepostrzeżenie i pod przebraniem. Nauczmy się zauważać symptomy i ostrzeżenia, nauczmy się dobrych i właściwych praktyk, bądźmy po prostu gotowi.
Sygnały niepokojących zmian
Pierwsze momenty skręcania w stronę sekty nigdy nie są spektakularne, medialne i wielkie. To zwykle lekkie odchylenia, takie sytuacje, w których jesteśmy trochę zdziwieni, trochę zmieszani. Nieraz nie wiemy, jak zareagować, np. wtedy, gdy ktoś we wspólnocie nagle mówi nam, jaką życiową decyzję mamy podjąć, i twierdzi, że wie to z natchnienia Bożego. Mówi, czy wychodzić za mąż albo czy zaczynać studia, czy je rzucić, to samo w sprawie pracy. Nakazuje, z kim rozmawiać, przed kim się otwierać, z kim zaprzyjaźnić lub przeciwnie, gdy zakazuje kontaktów z jakąś osobą. I powtarza: „tak to rozeznałem podczas modlitwy”, „tak mi Pan Bóg powiedział”, „tego chce od Ciebie Matka Boża”.