Apostolat Nowenny Pompejańskiej

Jesteśmy Apostołami nowenny pompejańskiej. To nie jest prosta nowenna, przeciwnie! Nie mówimy innym o rzeczy łatwej, prostej i przyjemniej. Nie namawiamy do odmawiania jednej dziesiątki różańca, ale do odmawiania całego, i to aż przez 54 dni. Trudno więc czasem komuś powiedzieć, ile musiałaby się modlić, aby uzyskać łaskę na której mu zależy. Łatwiej jest powiedzieć – po prostu jakoś się módl, daj na mszę, poproś o modlitwę. Ale my musimy mówić o tych 54 dniach wypełnionych całym różańcem. Bo nasza droga jest drogą św. Ludwika de Mon­t­fort, doskonałego sługi, a nawet jak o sobie mówił: niewolnika Maryi!

Apostoł nowenny pompejańskiej, czyli Królowej Różańca Świętego

Wbrew pozorom bycie Apostołem nowenny pompejańskiej to nie jest łatwa sprawa. Przynależność do Apostolatu jest dobrowolna i nic nie kosztuje. Nie ma tutaj hierarchii, przywódcy czy lidera. Nie odpowiadamy z naszego apostolstwa przed nikim na ziemi, nikt nas nie skarci za brak działania, nikt nie skontroluje jak wyglądają nasze postępy. Nikt? Otóż nie do końca… Bo mamy jednego przywódcę, jednego lidera i powinno nas to cieszyć i przerażać. Naszym przywódcą jest bowiem nie kto inny ale Królowa Różańca Świętego. Nikomu innemu jak tylko Jej ślubujemy w naszym Apostolacie wierną służbą. Dlatego niech nas nie zmyli wolność w naszych działaniach, brak rozliczenia z owoców naszego apostołowania. Królowa daje nam taką wolność, jakiej żaden człowiek na ziemi nam dać nie może. Wolność, którą możemy wykorzystać jak tylko się nam podoba, bo równie dobrze możemy głosić Jej chwałę w pompejańskim wizerunku, jak i możemy o Niej zupełnie zapomnieć… Nikt tutaj nas nie skontroluje, nikt nie skarci, nikt też nie pochwali. Żaden zelator nie podpowie nam, jak mamy postępować. To jest właśnie ta wolność, która wymaga olbrzymiej odpowiedzialności, olbrzymiej samokontroli, samozaparcia i doskonalenia się. Będziemy bowiem odpowiadać tylko przed naszą Matką i Królową. Ona będzie nas rozliczać z naszych obietnic, z naszego apostołowania, rozliczać miłosiernie ale i sprawiedliwie. Sumować ile kto otrzymał łask, ile z nich zmarnował, a ile spożytkował. Ile mógł uczynić mając na to odpowiednie środki, a ile nie uczynił. I wyrokiem dla nas będzie widok oblicza Maryi. Czy uśmiechnie się wtedy Ona do nas? Czy zasmuci? Niech nam już teraz odpowie na to pytanie nasze sumienie. Bo chyba nikt z nas nie chciałby przeżyć w duszy tej goryczy z powodu widoku smutku na twarzy naszej Matki. Smutku, którego powodem stalibyśmy się my…

Bierzmy przykład ze św. Ludwika: „Totus tuus, Maryjo!” 

Dlatego bierzmy przykład ze św. Ludwika. On to napisał traktaty o Matce Bożej, które stały się wytycznymi dla papieży, jego życie fascynowało Karola Wojtyłę, który jako robotnik Solvayu nie rozstawał się z jego pismami i jako papież na swój drogowskaz wybrał słowa św. Ludwika „Totus tuus, Maryjo!”. Święty Ludwik przez całe lata przemierzał pieszo Francję nauczając po parafiach nabożeństwa do Matki Najświętszej. Szedł o głodzie i chłodzie z parafii do parafii. I nie był przyjmowany z honorami, a czasem nawet był przeganiany! Jego surowe życie i nauczanie nie podobało się bowiem wszystkim. A my jakże często chcielibyśmy ewangelizować na miękkiej kanapie…

Dlatego głęboko się zastanówmy, czy naprawdę chcemy być Apostołami nowenny pompejańskiej? Bo choć nie mamy nad sobą przełożonych to Matka Boża cały czas na nas patrzy ze swojego tronu w Sanktuarium w Pompejach.

Apostolat Nowenny Pompejańskiej:

Zobacz na www.apostolat.krolowa.pl

5 2 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Stanisława

Gamrat

Dziennikarka Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
1
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x