W ciągu kilku dni miejsce stało się sławne. Przybywali także sceptycy. Dwoje szanowanych obywateli, którzy twierdzili, że to nie cud, tylko zbiorowa histeria i hipnoza, podeszło do krucyfiksu. Nagle obaj padli na kolana poruszeni tym, co zobaczyli, i zaczęli krzyczeć, że widzą cud. Od kwietnia sceny takie powtarzały się niemal codziennie.
Wielu ludzi spostrzegało, że Jezus zachowywał się tak, jakby był żywy i naprawdę umierał na krzyżu. Poruszał oczami lub spragnionymi ustami. Zmieniał się wyraz jego oblicza i barwa twarzy. Ciało pokrywało się potem. Krew spływała z jego ran i spod korony cierniowej. Notowano nagłe nawrócenia, niezwykłe uzdrowienia i ogólne umocnienie wiary. Prawnik o nazwisku Valadolid złożył następujące zeznanie: „Zaświadczam pod przysięgą, że dzisiaj, 29 lipca 1919 roku, w kościele w Limpias, wbrew oczekiwaniu, a nawet nie wierząc w to wszystko, widziałem kilka razy, jak Pan Jezus zwrócił swe oczy najpierw w lewą, potem w prawą stronę, a wreszcie je zamknął”. Świadectwa tych cudownych wydarzeń – składane pod przysięgą przez różnych ludzi: lekarzy, księży, zakonników, zakonnice, biskupów, adwokatów, żołnierzy, kobiety, mężczyzn i dzieci – przechowywane są do dziś w zakrystii kościoła. Biskup z kubańskiej miejscowości Pinar del Rio doznał łaski oglądania całego przebiegu agonii Jezusa na krzyżu. Po powrocie do swojego kraju w liście pasterskim rozważał ten cud, uzasadniając, że nie jest on ani dziełem szatana, ani oszustwem. Oświadczenia lekarzy i studentów medycyny opisywały wszystkie stopnie agonii, jakie widzieli u Jezusa na krzyżu w Limpias. Zakwestionowano w ten sposób zarzuty autosugestii lub zbiorowej histerii. Cuda powtarzały się z różną częstotliwością, a było ich tak wiele, że zaczęto nawet wydawać miesięczny biuletyn informacyjny. W samym tylko roku 1921 odnotowano ponad tysiąc niezwykłych przypadków uzdrowień potwierdzonych przez lekarzy. Niezwykłe zjawiska na krzyżu w Limpias powtarzały się do roku 1935. Potem wybuch wojny domowej uniemożliwił pielgrzymowanie. Obecnie Chrystus w Agonii nadal słynie łaskami i znany jest nie tylko w całej Hiszpanii, lecz także w Ameryce Łacińskiej i w niektórych krajach europejskich. Oficjalne zatwierdzenie kultu Chrystusa w Agonii w Limpias wydali hiszpańscy biskupi w latach największych cudów 1919–1920. Przyznano odpusty osobom modlącym się przed krzyżem lub biorącym udział w niektórych nabożeństwach w kościele – obecnie sanktuarium w Limpias.Pamiętajmy o krzyżu
Krzyż z Limpias „żyje” – przekonują liczni wierni, którzy go widzieli. Zmienia się kolor skóry i wyraz twarzy Chrystusa. Zostało to zarejestrowane na fotografiach. W kościelnym archiwum jest 8 tysięcy świadectw, a 2,5 tys. zeznań złożono pod przysięgą.
Wielki Post za nami, cieszymy się czasem Zmartwychwstania Pańskiego. Pamiętajmy jednak, że każdy piątek to pamiątka śmierci Pana Jezusa; każdego piątku możemy odprawić nabożeństwo drogi krzyżowej. Tak czynili wielcy święci, Jan Paweł ll czy bł. Aniela Salawa. O tym dniu przypominają nam krucyfiksy we wszystkich świątyniach. Także te nazwane cudownymi, jak w Limpias.
Limpias to miejscowość w północnej Hiszpanii położona w górzystej okolicy. W jedynym kościele wzrok przyciąga naturalnej wielkości figura ukrzyżowanego Zbawiciela umieszczona w ołtarzu głównym.
Wyjątkowo naturalistycznie wyrzeźbiona głowa Jezusa z oczami wzniesionymi ku górze wyraża ból i modlitwę. Krucyfiks nosi nazwę „Jezus w Agonii”.
Mimo piękna tego krucyfiksu miejscowa ludność dość obojętnie podchodziła do wiary, rzadko odwiedzając kościół czy uczestnicząc we Mszach Świętych. Zmieniło się to dopiero w roku 1914. Latem tego roku z polecania przełożonego pauliński mnich Antonio Lopez udał się do kościoła w Limpias, by naprawić zepsute oświetlenie. Przy okazji postanowił wyczyścić figurę Ukrzyżowanego. Gdy zaczął czyścić twarz Jezusa, ze zdumieniem zauważył, że oczy Pana powoli się zamykają. Według relacji mnicha były zamknięte przez kilka minut. To zdarzenie tak zaskoczyło Antonia, że spadł z drabiny. Gdy doszedł do siebie i popatrzył na figurę z dołu, oczy Jezusa nadal były zamknięte. Mnich udał się do zakrystiana, ale ten stwierdził, że w figurze musi być jakiś ukryty mechanizm, ponieważ już wcześniej zdarzało się, że oczy figury same się zamykały.
Antonio za jakiś czas powrócił, by przyjrzeć się figurze, ale nie mógł znaleźć żadnego mechanizmu. Oczy były osadzone tak trwale, że nawet silne naciski nie mogły ich poruszyć ani zwrócić w innym kierunku. Całą sprawę postanowiono jednak utrzymać w tajemnicy. Nie na długo jednak. W 1919 roku w czasie parafialnych misji do konfesjonału podeszła 12-letnia dziewczynka i powiedziała, że Pan Jezus na krzyżu zamknął oczy. Spowiadający ojciec miał zamiar zignorować tę wiadomość jako wytwór dziecięcej wyobraźni, gdy nagle pojawiły się inne dzieci z taką samą wiadomością. Chwilę później inni obecni w kościele zaczęli mówić o zamkniętych oczach Chrystusa. Zjawisko obserwowali już wszyscy w kościele, łącznie z księdzem proboszczem. Oczy Jezusa to zamykały się, to otwierały i patrzyły na zebranych w kościele. Jeden z misjonarzy wziął drabinę i wdrapał się, by spojrzeć z bliska na figurę. Ku jego zdumieniu nie tylko poruszała ona oczami, lecz także pociła się. Był to szok dla wszystkich obecnych. Wielu ludzi padło na kolana, zaczęło płakać, wyznawać grzechy i prosić o miłosierdzie.
Mogą zainteresować Cię też: