Dominikana, a raczej Republika Dominikańska, to po Kubie drugie co do wielkości państwo na Morzu Karaibskim, słynące przede wszystkim z doskonałego rumu i całkiem przyzwoitych cygar. Zajmuje około 2/3 powierzchni wyspy Haiti, którą dzieli z położonym po swojej zachodniej stronie państwem o tej samej nazwie, i jest ponad sześć razy mniejsza od Polski. Jest to też jedna z pierwszych destynacji św. Jana Pawła II, który odwiedził Dominikanę, Meksyk i Wysypy Bahama w 1979 roku.
Kraj Boga i kawy
O Dominikanie mówi się, że jest to kraj Boga i kawy. Zdecydowana większość mieszkańców wyspy to chrześcijanie z przewagą wyznania katolickiego, którego wyznawcy stanowią około siedemdziesiąt procent tamtejszej populacji. I chociaż nierzadko można się spotkać z opinią, że Dominikanie to naród zdecydowanie bardziej wierzący niż praktykujący, w niedziele bez trudu spotkać można odświętnie ubrane grupy ludzi zmierzających na nabożeństwo. Zresztą nie tylko w niedziele. Sama na Dominikanie byłam zaledwie dwa razy, jednak odniosłam silne wrażenie, że jej mieszkańcy są wierni swojej religii nie tylko na pokaz.
Wiara zdaje się być nieodłącznym elementem codziennego życia. Hasła głoszące, jak wielka jest miłość Chrystusa, nierzadko pojawiają się jako graffiti na murach czy ścianach. Zdarza się nawet, że Dominikanie przypominają sobie nawzajem o wielkiej miłości Boga Ojca, kiedy mijają się anonimowo na ulicach. Chrześcijaństwo cieszy się tak wielką popularnością nie tylko na obszarze samej Republiki, ale na całej wyspie, także na sąsiednim Haiti. I nic dziwnego, skoro religia ta tak silnie sprzeciwia się podziałom społecznym i propaguje ideę równości, której w poprzednich wiekach tak często tam brakowało! Nawet teraz wyznawców zdaje się z roku na rok raczej przybywać, aniżeli ubywać, a przynajmniej trend taki był wyraźny jeszcze w poprzednim dziesięcioleciu.
Voodoo i czary
Oczywiście specyficzny w tej części świata – dla Dominikany i zdecydowanie częściej Haiti – jest przeplatający się z tradycjami katolickimi kult voodoo. Jego podstawę stanowią rdzenne wierzenia ludów zachodnioafrykańskich pomieszane z elementami spirytyzmu i religii katolickiej. Rozmaite obyczaje i gusła przeniknęły na wyspę wraz ze sprowadzeniem na przełomie XVII i XVIII wieku niewolników z Afryki, których starano się równocześnie integrować, a przede wszystkim – chrystianizować. W pełni się to nie udało nigdy, gdyż niewolnicy, a później ich potomkowie, nie byli gotowi na odrzucenie swoich rdzennych wierzeń. W voodoo istnieje co prawa wiara w jedynego Boga, nie oddaje mu się jednak podobnej czci jak w chrześcijaństwie. Duże znaczenie ma przy tym kult miejscowych bożków i duchów, a także kult przodków. Szacunkiem cieszą się zazwyczaj także i lokalni czarownicy.
Patronka z altagracia
Patronką Dominikany jest Matka Boska z Altagracia, nazywana również matką duchową i opiekunką Dominikańczyków. Główne miejsce jej kultu stanowi bazylika w Higüey, odwiedzana licznie przez wielu pielgrzymów – nie tylko mieszkańców wyspy.
Co ciekawe – istnieje też wiele legend o powstaniu tego sanktuarium. Zgodnie z opowieścią przytoczoną w książce „Dónde floreció el naranjo” autorstwa Juana Pepéna, w dominikańskim mieście Higüey żył niegdyś kolonizator, który ze względu na swoją pracę często podróżował do miasta Santo Domingo. Przed jedną ze swoich podróży postanowił spytać swoje dwie córki, jakie prezenty przywieźć im na pamiątkę. Starsza poprosiła o ubrania, wstążki, koronki i różnego rodzaju kobiece akcesoria. Natomiast młodsza powiedziała, aby przywiózł obraz Matki Bożej z Altagracia, który widziała we śnie. Ojciec zgodził się spełnić obie prośby. Jednak o ile dary dla najstarszej córki nie były problemem, znalezienie obrazu dla najmłodszej wydawało się niemożliwe, gdyż nikt o nim nie słyszał. Nawet sam arcybiskup, do którego zdesperowany ojciec postanowił się udać, przyznał, że nigdy nie słyszał o Dziewicy z Altagracia.
Przechodząc przez Los Dos Ríos, kolonizator postanowił spędzić noc w domu starego przyjaciela. Podczas wspólnej kolacji zwierzył mu się z problemu nieznanej nikomu podobizny Maryi, którą miał przywieźć swojej ukochanej córce. Mimo najszczerszych chęci także jego przyjaciel nie potrafił mu pomóc i nie wiedział, o jakim obrazie może być mowa. Tej samej nocy do drzwi domostwa zapukał pewien starzec, prosząc o udzielenie mu schronienia. Mimochodem usłyszał on rozmowę starych przyjaciół debatujących nad nieistniejącym wizerunkiem Maryi. Jakież było ich zdziwienie, kiedy okazało się, że staruszek miał ze sobą właśnie pergamin z malunkiem Dziewicy z Altagracia – pochylającej się nad żłobkiem, w którym leżał Jezus! Nazajutrz uradowany i ogromnie wdzięczny kolonizator pragnął odwdzięczyć się staruszkowi i podziękować mu. Jednak dziwnym trafem nie mógł go już nigdzie odnaleźć.
Po powrocie do domu ojciec wręczył swoim dzieciom prezenty, o które prosiły. Według legendy obraz został przekazany młodszej z córek pod starym drzewem pomarańczy. Tam też później powstała najważniejsza świątynia Dominikany – sanktuarium w Altagracia. Obecny kościół ma kształt litery „M” i jest najważniejszą świątynią dla Dominikanów. Dwa razy odwiedził go również sam Jan Paweł II.
Pico IsaBEL de Torres
Każdy naród, w którym przeważają katolicy, pragnie oddawać część Jezusowi, uświetniając go również na wspaniałych posągach i rzeźbach. I tak jak na przykład Polacy mają swojego Jezusa w Świebodzinie, Dominikanie otaczają czcią Jezusa z Pico Isabel de Torres. Sama góra, wznosząca się na 793 m n.p.m., nie tylko zdobi obiekt niezwykły, ale jest to jednocześnie największą atrakcją w Puerto Plata. Znajduje się tam bowiem jedyna na całych Karaibach kolejka linowa o wdzięcznej nazwie Teleférico. Kolejka nie jest ani specjalnie nowa, ani specjalnie szybka, ale przy odrobinie szczęścia pozwala dostać się na szczyt górującego nad miastem wzniesienia, na którym zbudowano pomnik Chrystusa Odkupiciela, przypominający do złudzenia ten z Rio de Janeiro.
Dominikana jest krajem na pewno ciekawym, położonym w niemniej ciekawym sąsiedztwie. Co więcej, rozkoszować się można tam nie tylko fenomenalnym rumem czy rajskimi plażami, ale przede wszystkim gościnnością niezwykle sympatycznych ludzi, którzy z uśmiechem mijają cię na ulicy, czasami dodając do tego proste i pełne siły zdanie: „Pamiętaj, Chrystus cię kocha”.
Dominika Krysztofowicz