O sztuce czekania i celebrowania

Photo of author

Autor: Maria Łączkowska

Widząc w przestrzeniach komercyjnych już na początku sierpnia akcesoria i ozdoby do pokoju w kolorach jesieni, we wrześniu znicze, a w październiku czekoladowe gwiazdorki (mikołaje), nucę sobie parafrazę znanej turystom piosenki: „czekam, czekania mi trzeba”. Mam wrażenie, że świat tak bardzo się spieszy, że już nie umie czekać. A wydaje mi się, że czekania warto się uczyć i doceniać je w różnych wymiarach naszego życia, np. tych związanych ze świętowaniem. Zatrzymam się dziś przy adwencie, bo na jego przykładzie chyba najłatwiej pokazać wartość oczekiwania, w tym przypadku radosnego. 

Świąteczna choinka, prezenty i słodkości wystawione w londyńskiej galerii handlowej w połowie września

Świąteczna choinka, prezenty i słodkości wystawione w londyńskiej galerii handlowej w połowie września © Fot. M. tuchowski

Kochani Czytelnicy!
91% artykułów na naszej stronie jest dostępnych bez ograniczeń. Nie znaczy to, że nie istnieją koszty ich przygotowania i publikacji. Będziemy wdzięczni za zaprenumerowanie naszego czasopisma albo wsparcie naszej Fundacji. Dziękujemy za zrozumienie.
Redakcja

Widząc w przestrzeniach komercyjnych już na początku sierpnia akcesoria i ozdoby do pokoju w kolorach jesieni, we wrześniu znicze, a w październiku czekoladowe gwiazdorki (mikołaje), nucę sobie parafrazę znanej turystom piosenki: „czekam, czekania mi trzeba”. Mam wrażenie, że świat tak bardzo się spieszy, że już nie umie czekać. A wydaje mi się, że czekania warto się uczyć i doceniać je w różnych wymiarach naszego życia, np. tych związanych ze świętowaniem. Zatrzymam się dziś przy adwencie, bo na jego przykładzie chyba najłatwiej pokazać wartość oczekiwania, w tym przypadku radosnego. 

Już od pierwszych dni grudnia bombardują nas zielone gałązki, czerwone czapeczki gwiazdorków czy może bardziej krasnoludków. Do zakupów zachęcają dźwięki tak zwanych piosenek z dzwoneczkami, ale także kolęd w bardzo klasycznym wykonaniu Mazowsza czy Śląska, a współcześni wykonawcy dorzucają swoje pomysły na zaśpiewanie bożonarodzeniowego repertuaru. Wszędzie, gdzie się da, pojawia się „magiczny nastrój świąt”. Już! Teraz! Natychmiast: świąteczny wystrój domu, aromaty i smaki oraz coraz bogatsze i wymyślniejsze kalendarze adwentowe. I tak rozwija się wokół nas grudzień. 

Ktoś powie: komercjalizacja świąt, ktoś inny się oburzy, że to tzw. zawłaszczanie kulturowe, a ktoś spokojnie podejmie roratnie wyzwanie i pozwoli biec czasowi w swoim rytmie. Tymczasem ja usiądę sobie w kąciku nad talerzykiem krajanki piernikowej – znanej na Pomorzu jako fefernuski – ciasteczek, które oddają istotę tego, o co mi chodzi. Są one chyba jedynym elementem kulinarnej tradycji, który pojawia się w cukierniach tylko raz w roku – właśnie w adwencie. Proszę sprawdzić samemu: nawet rogale świętomarcińskie, niegdyś dostępne tylko na 11 listopada, dziś można kupić każdego dnia. I w ten sposób coś wyjątkowego stało się czymś banalnym, choć nadal smakowitym.

Słowo „banalny” prowadzi do meritum sprawy. Świętowanie jest czymś wyjątkowym, czymś, na co się czeka i do czego się przygotowuje, prawda? A do tego potrzebne są etapy rozłożone w czasie, ułożone w logicznej kolejności, aż do momentu kulminacyjnego, po którym wraca codzienność, ale zostają wspomnienia. Istnieją powtarzalne okazje do świętowania (imieniny, urodziny, ważne dni wynikające z wyznawanej wiary i przekonań) oraz te niepowtarzalne (śluby, chrzciny). Kiedy widzę 2 grudnia klimat pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia, wyobrażam sobie analogiczną sytuację związaną z przygotowaniami do ślubu. Skoro chce się poczuć „magię” tego dnia, dlaczego by nie założyć sukienki ślubnej przy wybieraniu tortu weselnego albo do tworzenia listy gości weselnych? Ktoś z czytelników z pewnością się uśmiechnął, bo wydaje mu się to jednak dziwne. Ale dlaczego nie? Przecież to tylko sukienka. Dlaczego by nie nacieszyć się nią już teraz, stworzyć sobie atmosferę, klimacik? Jednak tak się nie dzieje, bo to ma być strój na wyjątkowy dzień. No właśnie, wyjątkowy. Każde święto jest takie, bo przypomina o czymś ważnym nie tylko dla jednostki, ale i dla świata. 

Posiedźmy razem i podelektujmy się fefernuskami, szukając wartości w oczekiwaniu i przygotowywaniu ważnych dni. 

Umiejętność czekania wyostrza w nas odbiór tego, co najistotniejsze. Nawet zwykła kawa z drożdżówką smakuje lepiej, gdy się znajdzie spokojny czas i miejsce, a nie pochłania je w biegu, prawda?

Wprowadzanie do domu świątecznych ozdób, kulinariów, a także muzycznych brzmień w czasie, gdy życie toczy się jeszcze zwykłym rytmem, gdy pochłaniają nas obowiązki zawodowe i przedświąteczna krzątanina, odbiera im trochę tę wyjątkowość. Stają się banalne i przestają cieszyć. Jeśli przez 23 dni grudnia, spędzane nieco intensywniej na porządkach czy w kuchni, będzie mi towarzyszyć kolęda „Wśród nocnej ciszy” wykonywana w różnych aranżacjach i typach muzyki, to w wieczór wigilijny trudniej będzie o chwilę wzruszenia przy jej słowach i dźwiękach. Nie jestem pewna, czy uda mi się usłyszeć ten głos, o który naprawdę chodzi.

Gdy przyspieszam klimat świąteczny, nie doceniam go w zabieganiu, którego i tak pod koniec roku nie da się uniknąć. Zresztą ustawiona zbyt szybko w kącie pokoju choinka spowszednieje do wigilijnego wieczoru. Dodatkowo żywa może stracić igły, a sztuczna się zakurzy.

Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie zastanawia – to, jak szybko po świętach znikają wszystkie ich oznaki. A przecież wydawałoby się, że warto ten czas maksymalnie przedłużać, co podpowiada polska tradycja śpiewania kolęd aż do 2 lutego.

To właśnie wtedy, w tej poświątecznej radości, jest idealny moment na spotkania towarzyskie i integrację współpracowników. Czy możemy nacieszyć się wspólnym czasem, wiedząc, ile jeszcze mamy do zrobienia, gdy nasze myśli biegną do sklepów, spiżarni i kuchni? O ileż przyjemniej jest spotkać się już w styczniu i dzielić tym, co udało nam się przygotować na świąteczny stół. Poza tym, będąc zmęczeni, jesteśmy mniej cierpliwi, a święta wyzwalają w nas większą dozę życzliwości i otwartości na innych, co też nie jest bez znaczenia w relacjach bardziej oficjalnych.

Obserwuję świat pędzący wokół i myślę, że czekanie uczy nas cierpliwości, pobudza apetyt na to, co niecodzienne, pozwala nacieszyć się wyjątkowością wydarzenia, nawet powtarzanego co roku. 

Umiejętność czekania to umiejętność przeżywania tu i teraz, a nie wybiegania ciągle myślą w przód. To dostrzeganie wszystkiego, co znajduje się wokół nas, a nie ciągłe pytanie, co kryje się za kolejnym zakrętem. To spokojna wędrówka na długim dystansie, a nie sprint.

Właściwa kolejność przygotowań pozwala na wprowadzenie choinki dopiero do wysprzątanego mieszkania, a dźwięków kolędy w chwili, gdy pierwsza gwiazda na niebie przypomni nam o tych, którzy na nią czekali przed tysiącami lat, by wyruszyć na spotkanie z Kimś, Kto człowieka ukochał ponad wszystko. 

Przedłużanie czasu świętowania po jego momencie kulminacyjnym utrzymuje w naszej codzienności wiarę, nadzieję i miłość, zarówno wypływające z całkiem ludzkich doświadczeń, jak i te przypominające nam o wieczności.

Czekanie, przygotowywanie, a potem celebrowanie czynią nasze życie bogatszym, dojrzalszym. Może warto z tego skorzystać?

Fefernuski zniknęły z talerza. Trzeba ruszyć z przedświąteczną krzątaniną i zderzyć się z „merykrystmesowym” klimatem wokół, który wykracza trochę poza nasze tradycje. Z jednej strony to dobrze, bo pozwala zachować dla siebie sferę sacrum, a na profanum spojrzeć z życzliwością. Gdzieś na ich styku pojawia się postać z brodą i workiem prezentów, o czym przy innej okazji jeszcze napiszę. Sfera profanum to miłe okołoświąteczne piosenki znane z dawnych amerykańskich filmów o dobrym przesłaniu. To zimowe zapachy cynamonu, goździków, anyżu, no i oczywiście kolory: zielone wieńce z czerwonymi kokardami. Klimacik, który cieszy ucho, nos, oko i podniebienie, rzecz jasna. 

Ograniczony dostęp

Całość przeczytasz w "Królowej Różańca Świętego". To wydanie jest wciąż dostępne w sprzedaży, dlatego ma ograniczony dostęp. Nasze czasopisma możesz nabyć w cenie już od 2 zł. Zamów i wspieraj różańcowe inicjatywy!

Photo of author

Maria

Łączkowska


Mogą zainteresować Cię też:

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments