Kiedyś Edward Wood, Lord Halifaxu, wypowiedział przedziwne i kontrowersyjne zdanie, że: „Rodzimy się starcami, a umrzeć musimy… niemowlętami”. Z kolei psalm 131 ukazuje człowieka, który stał się niemowlęciem w ramionach Boga.
Panie, moje serce nie jest wyniosłe
i oczy moje nie patrzą z góry.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: zaprowadziłem ład
i spokój w mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę
– tak we mnie jest moja dusza.
Takim człowiekiem był Giovanni Papini, który urodził się 9 stycznia 1881 roku we Florencji. Jego rodzice to Luigi i Erminia Cardini. Został ochrzczony w tajemnicy przed ojcem, który był ateistą i sympatykiem masonów. Nie pozwalał synowi uczęszczać na szkolne lekcje religii. Kiedy ksiądz przychodził na katechezę, Giovanni i żydowski chłopiec opuszczali klasę. Do kościoła chodził z matką tylko w Boże Narodzenie. W dzieciństwie był prawdziwym „pożeraczem” książek.
Kiedy 25 listopada 1897 roku we Florencji Ludwik Martin z czternastoletnią córką zapytali Giovanniego o kościół, który chcą nawiedzić, ten usłużny chłopiec z radością ich zaprowadził. Po wielu latach wyznał, że: „jako podziękowanie za usługę wyświadczoną ta młoda niewiasta skłoniła głowę do mnie z uśmiechem i dziwnym spojrzeniem na mnie. To spojrzenie i te oczy, i ten uśmiech młodej panny tak głęboko zapadły mi w umysł i serce, owszem niepokoiły mnie bez końca we wszystkich latach mojego oddalenia od Kościoła i prędzej się nie uspokoiłem, dopóki nie znalazłem się na nowo w Kościele. Nie wiedziałem, dlaczego tak było – później zrozumiałem, kiedy dowiedziałem się, że to była obecnie – wszystkim znana i tak zadziwiająca sobą, mała św. Teresa z Lisieux”.
W cieniu ojca
Dorastając w cieniu ojca, żarliwego antykatolika, Giovanni łakomie karmił się zatrutymi zasadami wizji życia bez Boga, a nawet skierowanej przeciw Bogu. W 1911 roku, w wieku trzydziestu lat, opublikował okropną książkę zatytułowaną „Pamiętnik Pana Boga”. Ironicznie uczynił on bohaterem tej książki samego Boga i w Jego usta włożył bluźniercze słowa: „Ludzie: stańcie się wszyscy ateistami, stańcie się nimi czym prędzej! Sam Bóg, wasz Bóg, Bóg wasz syn prosi was o to z całej duszy!”.
Do Boga nawrócił się głównie dzięki miłości i pomocy innych ludzi. Do Chrystusa doprowadziła go miłość do kobiety, która została jego żoną – „pachnąca sianem i młodością góralka”, najmłodsza z czterech córek gospodarza, Giacinta Giovagnolego, u którego zatrzymał się na nocleg podczas jednej z wędrówek odbywanych z przyjacielem. Kiedy poznali się i zakochali w sobie, dziewczyna zażądała ślubu kościelnego, chciała, by ich małżeński związek został uświęcony przez sakrament. Wówczas Papini udał się do księdza, odbył spowiedź generalną i przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. Po komunii poczuł ulgę. Łaska była zbyt wielka w stosunku do jego kiełkującej wiary. Podczas ślubnej ceremonii wydawało mu się, że w grzmiącym głosie organów po raz pierwszy usłyszał „wołanie Boga”.