Guilherme Joaquim to artysta zajmujący się piękną, choć już niemal wymarłą dziedziną sztuki, jaką jest kaligrafia sakralna. W swojej pracy wykorzystuje tradycyjne metody twórcze.
Drogi Guilherme, proszę, przedstaw się naszym czytelnikom.
Jestem katolikiem, mam 30 lat, od trzech lat jestem w związku małżeńskim z moją kochaną żoną Angeliką. Mamy trzy córki, jedną siedmioletnią, jedną roczną i jedną trzymiesięczną. To wspaniałe dzieci, które bardzo kochamy. Mieszkamy w Brazylii, w stanie Paraná w Kurytybie, stolicy Parany.
Czym zajmujesz się na co dzień?
Każdego dnia wstaję bardzo wcześnie na krótką modlitwę i zabieram się do pracy. Budzę żonę, ona robi śniadanie, wschodzi słońce, budzą się dzieci, a starsza jedzie autostopem do szkoły z kilkoma przyjaciółmi, którzy mieszkają w sąsiedztwie. Idę do pracy w swoim studiu. Właściwie to mały pokój w środku domu, w którym pracuję, uczę przez internet, nagrywam zajęcia… Moja praca skupia się w tym małym pokoju. W ciągu dnia zawsze staram się znaleźć trochę czasu dla rodziny. Lubimy chodzić do miejskich parków, jest ich wiele i każdy z nich ma swoją specyfikę. Na co dzień wraz żoną pomagamy dzieciom w odrabianiu zadań domowych.
Skąd wzięła się Twoja pasja do kaligrafii? Na czym polega praca twórcza, którą wykonujesz?
Przed ślubem byłem mnichem juniorystą (zakonnikiem o złożonych ślubach czasowych – przyp. red.) w klasztorze trapistów Nossa Senhora do Novo Mundo, również tutaj, w Paranie, ale w centrum stanu. Mieszkałem w zakonie przez pięć lat i nauczyłem się wielu rzeczy, poznałem wspaniałych ludzi. Odbyłem kilka szkoleń, jednym z nich był kurs prowadzony przez księdza Félixa. Był on nowicjuszem u Thomasa Mertona, gdy mieszkał w USA. Ten doskonały kurs liturgii i psalmów odmienił moje życie.
Pasja zrodziła się we mnie, kiedy wstąpiłem do klasztoru. Wcześniej, gdy byłem młodszy, malowałem graffiti. Jeden z braci o tym wiedział i zasugerował mi naukę kaligrafii. Zachęcił mnie, a opat pozwolił studiować. Dzięki temu zgłębiłem ten temat. Moja praca polega głównie na tworzeniu manuskryptów – pisaniu na zamówienie. Wysyłam je do dowolnego kraju, ale większość klientów pochodzi z Brazylii.
To powolna praca, która wymaga dużo wysiłku i uwagi, bo muszę precyzyjnie wykonać każdą literę, punkt, zdobienie… Pergamin lub kozią skórę kupuję w garbarni. Skórki, które tu trafiają, są wycinane i poddawane obróbce na potrzeby pisania. Rysuję linie, a następnie robię wszystko, co w mojej mocy, aby oddać klientom dobrą pracę. Obecnie ludzie przyzwyczaili się do kupowania i otrzymywania wszystkiego natychmiast, a pisanie odręczne wymaga czasu. Tak wygląda normalny proces pracy manualnej, czyli rękodzieło. Trwałość złota i pergaminu użytego do wykonania dzieła to 1500 lat odporności na warunki atmosferyczne, jeśli są odpowiednio konserwowane. Powstaje zatem dzieło, które łączy pokolenia.
Co daje Ci kaligrafia?
Naprawdę lubię to robić. Dobrze wykonana kaligrafia, dobrze wykonana sztuka, a nawet dobrze przyrządzone jedzenie czynią świat w jakiś sposób piękniejszym. To się sprawdza. Niestety, jeśli zachodzi zjawisko odwrotne, ma destrukcyjny wpływ na społeczeństwo. Kaligrafia dała mi doświadczenie w wielu aspektach życia. Dokładniej postrzegam szczegóły otaczającego nas świata, takie jak kolory i kształty. Wszystko jest bardzo interesujące i przekazuję to uczniom i przyjaciołom. Zawsze o tym mówię. Mogę też nauczyć moje córki. Nie ma nic lepszego niż dzielenie się wiedzą, niż nakłonienie dziecka do zrobienia czegoś, czego może nawet nie docenia. Przekazywanie tego, co znamy i lubimy, a także uczenie się razem z dziećmi ma bardzo duży wpływ na ich edukację.
Rozmawiał Marek Woś
Prace Guilherme możesz obejrzeć na: instagram.com/guilhermecaligrafo