W poprzednim numerze, przy artykule o św. Andrzeju Boboli, umieściliśmy archiwalne zdjęcie, które przedstawia jego relikwie przed pomnikiem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Poznaniu.
Pomnik ten, choć istniał zaledwie siedem lat, stał się wizytówką miasta. Po zniszczeniu monumentu na początku II wojny światowej, stopniowo pamięć o nim odeszła w zapomnienie. Do czasu. Rozmawiamy z profesorem Stanisławem Mikołajczakiem, językoznawcą, wykładowcą akademickim, emerytowanym profesorem nauk humanistycznych z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Panie Profesorze, jest Pan inicjatorem odbudowy Pomnika Chrystusa Króla. Jak narodziła się ta idea?
Nie wiem dokładnie, co mnie natchnęło. Moja rodzina nie miała związków z powstaniem wielkopolskim, rodzice byli chłopami wielkopolskimi. Dziadek cztery lata spędził w pruskim wojsku na froncie francuskim. Ponieważ miał już sześcioro dzieci, żona nie pozwoliła mu wziąć udziału w powstaniu. Natomiast mój ojciec był jeszcze za młody.
Kiedyś, przechodząc przez plac Adama Mickiewicza w Poznaniu, zauważyłem tablicę poświęconą pamięci Pomnika Wdzięczności, ufundowaną przez Komisję Zakładową Solidarności z inicjatywy Dariusza Lipińskiego. Było to w 2011 roku, kiedy powstał Akademicki Klub Obywatelski im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W tym czasie organizowałem koncert niepodległościowy z okazji obchodów rocznicy 11 listopada. Kiedy zauważyłem wspomnianą tablicę, pojawiła się myśl, że trzeba odbudować pomnik.
Niezwłocznie skontaktowałem się z ks. abp. Stanisławem Gądeckim, bo odbudowa pomnika z postacią Serca Pana Jezusa w jego centrum musiałaby wiązać się z jego akceptacją. Ksiądz arcybiskup już mnie znał z innej działalności, bo wcześniej organizowałem naukowe spotkania, na przykład „Język religijny dawniej i dziś w kontekście teologicznym i kulturowym”. Natychmiast mnie przyjął. Kiedy dowiedział się, że to poważny pomysł, poparł ideę odbudowy. Podczas koncertu ogłosiłem ten zamysł.
Jakie były reakcje?
Pomysł został entuzjastycznie przyjęty przez osoby zgromadzone w sali. Na początku lutego 2012 roku został powołany Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności. Zapisało się około 250 osób. Pierwsze spotkanie zorganizowaliśmy w Pałacu Działyńskich. Przedstawicielem ks. arcybiskupa w Komitecie od początku został ksiądz biskup Zdzisław Fortuniak. To pokazuje, jak duże znaczenie ma ta idea dla arcybiskupa.
Pojawiły się pierwsze pytania, a szczególnie, jaki ma być pomnik, czy trzeba coś w nim zmienić, zwłaszcza że dotarły do nas informacje o kontrowersjach, jakie przed wojną budził jego kształt.
Co było tego powodem?
Kiedy pomnik powstawał, rozpisano konkurs, na który zgłoszono ponad 50 projektów. W większości przedstawiały figurę Chrystusa na postumencie. Trzeba spojrzeć na otoczenie. Od 1911 roku przy placu postawiono Zamek Cesarski oraz budynek pruskiej Akademii Królewskiej (w miejscu obecnego uniwersytetu). W okresie zaborów na środku placu stał pomnik Bismarcka, który został zburzony po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Od strony architektonicznej należało zrównoważyć bryłę pomnika z niedawno powstałym zamkiem cesarskim oraz budynkiem Akademii. Dlatego taki „ołówkowy” pomnik nie był dobrą przeciwwagą. Konkurs został unieważniony i nie wyłoniono zwycięzcy.
Jeden z uczestników, Lucjan Michałowski, przygotował trzy różne koncepcje, w tym pomnika architektonicznego, nawiązującego do starożytnych łuków triumfalnych. Poproszono go o modyfikację planu, aby w centrum znalazła się figura Chrystusa. Było to związane z faktem, że w Polsce narodził się kult Serca Pana Jezusa. Kult zainicjował i upowszechnił jezuita, o. Kasper Drużbicki, który studiował ze św. Andrzejem Bobolą. Doprowadził również do tego, że papież zatwierdził wspomniany kult dla Polski. Dwa pokolenia później św. Maria Magdalena Alacoque upowszechniła go na cały świat, lecz zaczęło się właśnie w Poznaniu. W naszym mieście kult Serca Pana Jezusa był szczególny. Pierwszy w Polsce kościół pw. Serca Jezusa stanął w Poznaniu w dzielnicy Jeżyce. Ma on także wezwanie św. Floriana. Powstańcy wielkopolscy szli do powstania z medalikami albo z obrazkami Serca Jezusa.
Ten powszechny kult wpłynął na decyzję, żeby nowy monument zawierał symbol Serca Jezusa. O przygotowanie figury poproszono Marcina Rożka.
Kiedy doszło do rozmów o rekonstrukcji pomnika, wszyscy członkowie komitetu doszli do wniosku, że nie mają prawa ingerować w projekt. Jeżeli monument ma zostać odbudowany, to w takiej postaci, w jakiej widzieli go powstańcy i ich potomkowie.
Pojawił się za to problem co do lokalizacji pomnika…
Na miejscu dawnego Pomnika Wdzięczności w 1960 roku został postawiony pomnik Adama Mickiewicza. W 1981 roku na placu odsłonięto też Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956.
Pamięć o tym, że stał tam pierwotnie inny monument coraz bardziej odchodziła w zapomnienie. Początkowo chcieliśmy odbudować go w starym miejscu, uważając, że pomnik Adama Mickiewicza można przesunąć, Rozmawiałem z ponad dwudziestoma profesorami uniwersytetu i nikt nie wyraził na to zgody. Ksiądz arcybiskup bardzo szybko zorientował się w tej sytuacji. Należało uniknąć konfliktu i znaleźć inne, godne miejsce. Ponieważ jest to pomnik duży, bo mierzy 22 na 15 metrów, potrzebuje dużego placu. Rozważaliśmy 17 lokalizacji: jedne były niegodne, inne kłopotliwe, jak Cytadela – miejsce, gdzie toczy się życie trzy–cztery miesiące w roku. Nam zależało, aby pomnik żył razem z miastem, aby odbywał się przy nim ruch, tak jak przed wojną. W grę wchodziły Łęgi Dębińskie, gdzie przemawiał Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Poznaniu w 1983 roku. Jednak to miejsce leży na uboczu.
Wpadłem na pomysł, żeby postawić pomnik w pobliżu kościoła św. Jana Jerozolimskiego, jednak żaden konserwator nie zgodziłby się na lokalizację przy zabytkowym kościele z XII wieku. Wtedy nawiązaliśmy kontakt z architektem Klemensem Mikułą, który zaprojektował całe otoczenie wokół Jeziora Maltańskiego. Z wojewodą Maciejem Musiałem poszliśmy do Klemensa i powiedzieliśmy o tej propozycji. Architekt o kulach, zimą, pojechał z nami i powiedział, że za rzeką Cybiną jest duży plac, mniej więcej 680 na 180 metrów, na wysokości krótkiego brzegu jeziora. Powiedział, że to doskonałe miejsce, bo znajduje się na osi łączącej Katedrę z Kopcem Wolności. Zauważył, że tam również toczyły się walki podczas powstania wielkopolskiego i tam znajdowały się groby powstańców. Arcybiskup zaakceptował miejsce i na walnym zebraniu Komitetu Odbudowy zostało ono jednomyślnie zatwierdzone jako najgodniejsze.
Dziękujemy za rozmowę!
Rozmawiali mw i stg