Czy z datą urodzin może być związany Boży plan na życie danego człowieka? 25 marca słusznie kojarzy nam się ze Zwiastowaniem Pańskim i właśnie w ten dzień urodziła się Katarzyna Benincasa, która umrze w wieku 33 lat. Bóg posłał ją na świat, gdy w Europie zaczynała zbierać żniwa dżuma, podczas jednej z najpotężniejszych epidemii w dziejach. Z niełatwych okoliczności życia Katarzyna potrafiła zrobić odskocznię, by stać się jedną z największych maryjnych mistyczek w historii.
Rys biograficzny
I właśnie głębokie przekonanie o mistycyzmie jako jedynej drodze do oddania życia Bogu przyświecało Katarzynie już od wczesnej młodości. Urodzona jako jedna z bliźniaczek, w 1354 r., mając siedem lat złożyła prywatny ślub czystości. Jako nastolatka ścięła włosy, buntując się przeciwko matrymonialnym planom matki, a swój pokój upodobniła do zakonnej celi. Wkrótce wstąpiła do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego i już jako dwudziestolatka uchodziła za dojrzałą, uznaną lokalnie postać życia duchowego.
W znakomity sposób łączyła z tym zaangażowanie na rzecz zmiany stosunków społecznych w zastanym przez nią świecie. W Kościele szybko dała się poznać jako orędowniczka pokoju i mediatorka. W swym krótkim życiu zdążyła wpłynąć pozytywnie na bieg wielu ludzkich spraw, niewątpliwie musiała być więc uposażona w dary Ducha Świętego.
Co ciekawe, święta Katarzyna początkowo była analfabetką i jej dzieła spisywali sekretarze. Potem miała za sprawą cudu zyskać umiejętność czytania i pisania. Swoje listy zwykła rozpoczynać „W imię Jezusa Chrystusa (Ukrzyżowanego) i słodkiej Maryi”. I taka właśnie była jej duchowość. „Skoro tylko nauczyła się pozdrawiać Pannę Przeczystą, po schodach w domu swym chodząc, na każdym stopniu przyklękała i po jednym «Zdrowaś Maryjo» mówiła, wchodząc i schodząc. I już się w tym nabożeństwie dzieciątko ledwie pięć lat mające, od samego Ducha Bożego nauczone, kochało”, pisał nie bez podziwu ks. Piotr Skarga SJ.