Przez boleść Twoją przy proroctwie Symeona

Maryja w sposób pełny i doskonały uczestniczy w zbawczym planie Boga. Wypowiadając w chwili Zwiastowania swoje „tak”, wewnętrznie zgadza się na wszystko, co ma się stać Jej udziałem. Kontemplacja życia Maryi oznacza więc współuczestnictwo zarówno w Jej radości i chwale, jak i w Jej cierpieniu, smutku oraz stracie. W Godzinkach ku czci Matki Bożej Bolesnej żali się Ona słowami: „Boleść jest nieustannie w sercu moim”. Całe życie Matki Jezusa naznaczone jest cierpieniem, a w swym sercu nosi Ona głęboki ból. Ból siedmiu mieczy, które kolejno przeszywają Jej duszę.

Kult Matki Bożej Bolesnej wyrósł bezpośrednio z pobożności pasyjnej i rozwijał się od późnego średniowiecza na gruncie duchowości franciszkańskiej. Dużą rolę w jego formowaniu odegrał ruch religijny określany jako devotio moderna, rozwijający się w XIV i XV wieku na północy Europy, akcentujący uczuciowe – a nie tylko rozumowe – przeżywanie wiary. Zarówno w sztuce, jak i w literaturze religijnej tego okresu zaczęto podejmować temat współcierpienia Maryi z Chrystusem, co swój najpełniejszy wyraz znalazło w motywie Stabat Mater, czyli obrazie Bolejącej Matki stojącej u stóp krzyża. Ikonograficzne przedstawienia tej tajemnicy – u van der Weydena, Grünewalda czy innych malarzy tego czasu – pełne są realistycznego dramatyzmu, poprzez który próbowano oddać głębię przeżyć i ogrom bólu Maryi.

„Kto chce Pannie Maryi służyć”

Odkrywanie roli Matki Chrystusa w dziele Odkupienia znalazło swe odbicie również w kształtujących się w tym czasie formach pobożności maryjnej, ukazujących cierpienia Najświętszej Maryi Panny w perspektywie kolejnych epizodów życia Jej Syna. Motyw ten odnajdujemy w XVI­-wiecznej anonimowej pieśni polskiej „Kto chce Pannie Maryi służyć”. Utwór ten, opierając się zarówno na biblijnych, jak i apokryficznych źródłach, wymienia siedem boleści Maryi związanych z mę­ką Chrystusa. Późniejsza tradycja włącza w nie także okres dzieciństwa Jezusa, najważniejszą zaś formą modlitewną, która wykształciła się w oparciu o ich rozważanie, jest koronka ku czci siedmiu boleści Matki Bożej.

Miecz boleści jako istota proroctwa Symeona

Pierwsza boleść Maryi wiąże się z ofiarowaniem Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Stanowi ono ważny fragment Ewangelii dzieciństwa, którego istotą jest nie tyle wypełnienie przez rodziców Jezusa przepisów Prawa, co to, że zaczyna urzeczywistniać się Boży plan Zbawienia. Ten, który w całym swym ziemskim życiu będzie zmierzał ku Jerozolimie, przybywa tam po raz pierwszy, niejako inicjując w ten sposób mające dopiero nastąpić misterium paschalne.

"Starzec Symeon i Dzieciątko Jezus w świątyni". Ostatni, nieukończony obraz Rembrandta, 1689 r.
„Starzec Symeon i Dzieciątko Jezus w świątyni”. Ostatni, nieukończony obraz Rembrandta, 1689 r. Fot. © Wikicommons

Jezus zostaje „przedstawiony Pa­nu”. Czasownik paristémi, którym posługuje się ewangelista, może oznaczać gotowość do służby. Maryja oddaje więc Ojcu Jezusa, aby mógł On wypełnić Jego wolę, stając się zarówno kapłanem, jak i ofiarą, która ma być złożona. Odpowiedzią na gest Maryi będzie proroctwo wypowiedziane do Niej przez Symeona. 

Maryja po raz kolejny w swoim życiu otrzymuje od Pana Słowo. Słowo, które zachowywać będzie w swym sercu i które stopniowo będzie się wypełniać. Pierwsza boleść Maryi zawiera w sobie zapowiedź wszystkich innych boleści, które Ją dotkną. Proroctwo Symeona wypełnia Jej duszę cierpieniem, będącym jedynie gorzkim przedsmakiem bólu, który stanie się Jej udziałem. Słowa, które Maryja usłyszała z ust anioła Gabriela i swej krewnej Elżbiety, mówiły tylko o chwale i wielkości Mesjasza, podnosiły na duchu i budziły ogromną radość. Nawet proroctwo Symeona poprzedzone jest błogosławieństwem. Teraz jednak przychodzi chwila próby. Bóg odsłania przed Maryją głębię swych zamysłów.

Zapowiedziany miecz, który przeniknie duszę Maryi, jest niejako dopełnieniem powołania objawionego Jej przez Archanioła przy Zwiastowaniu. Miecz dotknie Ją ze względu na Chrystusa. Bycie Matką Zbawiciela to niewyobrażalna po ludzku godność, ale też współudział w cierpieniu Tego, któremu „sprzeciwiać się będą”. Od momentu poczęcia pomiędzy Matką a Synem zaistniała nierozerwalna więź. Cierpienie Jezusa jest więc zarazem cierpieniem Maryi, a Jego chwała będzie też Jej chwałą.

W greckim oryginale miecz, o którym mówi Symeon, określony jest terminem rhomphaía. Była to broń używana w starożytności przez Traków, z długim, prostym lub lekko zakrzywionym ostrzem, budząca lęk wśród przeciwników ze względu na siłę, z jaką można nią było zadawać ciosy. Miecz ten, który symbolizuje ogrom cierpień Maryi, pojawi się ponownie w Apokalipsie. W opisie Syna Człowieczego wychodzi on z ust Chrystusa. Z jednej strony mamy więc symbol wielkiej boleści, z drugiej miecz to znak podziału, który przyniesie światu Zbawiciel. Zło zostanie radykalnie oddzielone od dobra, a opowiedzenie się ludzi za złem stanie się przyczyną cier­pienia, które dotknie Pana i Je­go Matkę.

Miecz w nauczaniu Jezusa

„Nie przyszedłem przy­nieść pokoju, ale miecz” – powie do swych ucz­niów Chrystus. Słowa te przywodzą na myśl proroctwo Ezechiela o mieczu, który „przejdzie przez kraj”, dokonując osądu nad Narodem Wybranym. Co ciekawe, pojawiający się w greckim przekładzie Starego Testamentu czasownik „przejdzie” odpowiada Łukaszowemu „przeszyje”. Tym samym Maryja w swojej pierwszej boleści staje się niejako figurą Izraela, doświadczając cierpienia podzielonego narodu.

Romphaia
Romphaia Fot. © Wikicommons

Duszę Maryi przeszywa miecz Słowa, a całe jej późniejsze życie będzie stopniowym odkrywaniem jego pełnego sensu i znaczenia. W Liście do Hebraj­czyków czytamy o mieczu obosiecznym, który „rozsądza myśli i zamiary serca”. Przyjęcie lub odrzucenie prawdy Bożego Słowa jest zatem kryterium przynależności do Chrystusa. Maryja trwa w Słowie, zachowuje je i rozważa, choć wierność ta jest wypełniona bólem Matki wzgardzonego i odrzuconego Jezusa – Wcielonego Słowa. „Ile razy spojrzałam na swego Syna – powie Matka Boża, objawiając się św. Brygidzie Szwedzkiej – tyle razy me serce doznawało coraz to nowej boleści, a me oczy napełniały się łzami”.

Maryja współcierpiąca

Boleści Maryi nieroze­r­walnie są złączone z cier­pieniem Jej Syna, u którego boku wypełniać Ona będzie swe posłannictwo Matki Odkupiciela. Stojąc u stóp krzyża i patrząc na „Tego, którego przebili”, Maryja pozostaje w cieniu Chrystusa, doświadczając zarazem – tak jak On – bólu przebitego serca. Włócznia, która przeszyła Jezusowy bok, jest bowiem dla Niej ostatecznym i najgłębszym ciosem owego miecza zapowiedzianego przez Symeona. Od tej chwili serce Maryi pozostaje otwarte na podobieństwo serca Jej Syna, by mo­gła się Ona stać dla nas pośredniczką wszelkich łask.

Wsłuchując się w słowa Symeona, słyszymy zapowiedź Zbawienia, które Pan „przygotował wobec wszy­stkich narodów”. Na jednym ze swych obrazów Rembrandt, z typową dla siebie duchową intuicją, przedstawił Symeona jako niewidomego starca. Gdy więc mówi on, iż jego oczy „ujrzały Zbawienie”, możemy się domyślać, że widzi on więcej i dalej, niż pozwalałby mu na to wzrok fizyczny. W Dzieciątku, które rodzice przynoszą do Świątyni, rozpoznaje Mesjasza. Co więcej, ów pobożny starzec dostrzega także przyszły los Tego, który ma odkupić upadłą ludzkość. Objawia się mu zatem – jak pisze w swym wierszu T.S. Elliot – „czas powrozów, biczowania i lamentów”, który będzie zarazem „godziną matczynego bólu”. Zbawienie, które dane jest oglądać Symeonowi, jest więc w istocie wizją Męki Bożego Syna.

Maryja, która w Świątyni przyjmuje Boże Słowo, jest wzorem ufności i zawierzenia. W dniu Zwiastowania podejmuje Ona dialog z aniołem, okazuje swoje zdumienie i stawia pytania. Teraz jednak ewangelista nie odnotowuje żadnych Jej słów, które wypowiedziałaby w odpowiedzi na bolesne proroctwo. Chociaż nie rozumie, powierza się Bożej tajemnicy, która już wkrótce – gdy będzie musiała uciekać ze swym Synem do Egiptu – zacznie się przed Nią odsłaniać, prowadząc Ją stopniowo do głębokiego rozumienia zamysłów Najwyższego.

Prośmy Matkę Pana, aby przez swoją boleść przy proroctwie Symeona, uprosiła nam łaskę wiary, abyśmy przez nasze obawy i brak zrozumienia nie przekreślali planów, jakie Bóg ma wobec naszego życia.

0 0 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Urszula

Dzielawska

Tomasz Parciński oraz s. Urszula Dzielawska

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x