Konieczność poznania siebie

Współczesny człowiek zna wiele spraw, interesuje się wieloma rzeczami, ale nie chce poznać siebie i nie potrafi stanąć w prawdzie o sobie. A, jak pisał Mistrz Eckhart, „Aby poznać istotę Boga w Jego wielkości, trzeba najpierw poznać istotę samego siebie w swojej małości”.

By zaprzeć się samego siebie trzeba dobrze poznać swoją skażoną grzechem naturę. Święta s. Faustyna nazywała siebie „samą nędzą” i „pełzającym robakiem”. Czyż my z naszymi zaletami możemy porównywać się ze św. Faustyną? Z jej pokorną pobożnością, spełnianiem woli Bożej, znoszeniem cierpień, z niezliczonymi, heroicznymi cnotami? A przecież nie będziemy siebie nazywać „samą nędzą” czy „robakami”. I nawet to nam na myśl nie przychodzi, gdyż mamy o sobie dobre mniemanie. Czyżby więc św. Faustyna przesadzała, a mo­że przemawiała przez nią fałszywa skromność? – Nic bardziej błędnego! To Pan Jezus otwiera jej oczy na prawdę o niej samej: „Jesteś bardzo nędzną, i spodobało Mi się przeprowadzić dzieło miłosierdzia właśnie przez ciebie, która jesteś nędzą samą.”

Jeżeli więc sam Jezus tak mówił do bogatej w cnoty siostry Faustyny, cóż więc powie o nas? Skąpo siejących dobre uczynki, a mających zuchwałą nadzieję na obfite z nich zbiory; gdzie nasza prawica wie co czyni lewica, gdyż pragniemy by dobrze o nas mówiono; zapobiegliwych w sprawach doczesnych, a leniwych w sprawach wiecznych; samolubnych, bo przekładających własną wolę nad wolę Bożą; chciwych dóbr ziemskich a niesprawiedliwych w ich rozdzielaniu; niewdzięcznych za otrzymane łaski i nie wypełniających danych Bogu i Maryi przyrzeczeń; obiecujących innym dużo i nie dotrzymujących własnych słów; chwiejnych jak trawa na wietrze i niestałych, a mimo to domagający się uznania dla siebie.

Św. Ludwik o ludzkiej naturze

Jeszcze gorzej o nas w swoim dziełku „O prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” mówi św. Ludwik Grignion de Mont­fort: „Udziałem naszym to nic oprócz pychy i zaślepienia ducha, zatwardziałości serca, słabości i chwiejności duszy, zmysłowości zbuntowanych namiętności i chorób ciała. Z natury pyszniejsi jesteśmy niż pawie. Więcej przywiązani do ziemi niż ropuchy, niegodziwsi niż kozły, zazdrośniejsi niż węże, popędliwsi niż tygrysy, leniwsi niż żółwie, słabsi niż trzcina, zmienniejsi niż chorągiewki na dachu. Sami z siebie mamy tylko nicość i grzech i zasługujemy jedynie na gniew Boży i na piekło wieczne. Ciała nasze tak są zepsute, że Duch Święty nazywa je ciałami grzechu poczętymi w grzechu karmionymi w grzechu i zdolnymi tylko do grzechu. Podlegają one tysiącznym chorobom, stają się z dnia na dzień słabsze, aż idą na pastwę robactwa i zgnilizny. Mądrość nieskończona, która nie daje przykazań bez powodu, każe nam nienawidzić samych siebie, bo zasługujemy wielce na nienawiść: nic nie jest tak godne miłości jak Bóg, nic tak godne nienawiści jak my sami.”

Czy rozumiemy już wobec tego opisu naszej ludzkiej natury, dlaczego Zbawiciel powiedział, iż ten, kto chce iść za Nim powinien zaprzeć się samego siebie? (Łk 9,23) że ten kto miłuje swoje życie, straci je? (J 12,25).

Jeśli nie staniemy w prawdzie o sobie samych i nie umrzemy dla siebie, swoich potrzeb, jeśli nasze praktyki religijne nie doprowadzą nas do tej koniecznej śmierci, to nie przyniesiemy Bogu żadnego owocu. Nasze nabożeństwa będą bezużyteczne, a wszystkie dobre uczynki będą skażone miłością własną i pychą. I, jak mówi św. Ludwik, „Pan Bóg brzydzić się będzie największymi naszymi ofiarami i najlepszymi uczynkami, a w chwili śmierci z próżnymi staniemy rękoma, tzn. bez cnót i zasług i nie będzie w nas ani iskry czystej miłości. Bo miłość taką posiadają tylko dusze umarłe sobie, których życie ukryte jest z Jezusem Chrystusem w Bogu”.

Odmawianie różańca otwiera oczy na naszą naturę

Dlatego prośmy Ducha Świętego, by przez nasze nabożeństwo do Matki Bożej poprzez odmawianie różańca dał nam stanąć w prawdzie o naszej zepsutej naturze, aby patrząc na Maryję, kontemplując Jej cnoty, otworzyły się nasze oczy na zepsucie, które jak robak toczy rodzaj ludzki od początku dziejów. Niech Maryja będzie dla nas zwierciadłem w którym przeglądając się zobaczymy nasze duchowe wnętrze. Niech Jej pokora będzie nieustannym wyrzutem dla naszej pychy, Jej szczodrość łask dla naszego skąpstwa, Jej skromność dla naszego wysokiego mniemania, Jej wierność dla naszej niestałości, Jej wiara dla naszej niewierności, Jej miłosierdzie dla naszej oziębłości.

I, jak obrazowo mówi nam św. Ludwik, gdy „będziesz na siebie patrzał jako na ślimaka, który brudzi wszystko swą śliną, lub jak na ropuchę, która wszystko zatruwa swą trucizną, lub jako na złośliwego węża, który tylko czyha na to, by kogo oszukać. Wtedy to pokorna Maryja pozwoli ci brać udział w swej głębokiej pokorze i sprawi, że będziesz sobą gardził, że nie będziesz nikogo lekceważył, że będziesz kochał poniżenie.” Wtedy nastąpi owo zaparcie się samego siebie, które jest kluczem do Zbawienia. By osiągnąć tę doskonałość, należy wyrzucić wszystko to, co w nas jest złego, gdyż Bóg jest nieskończenie czysty, dobry i doskonały i chce nas widzieć także doskonałych na ile nasza skażona natura na to pozwala.

Aby to osiągnąć, wierni słudzy Maryi winni gardzić zepsutym światem i nienawidzić go, ukorzyć się głęboko przed Bogiem, wyrzec się zupełnie swej skażonej natury, własnego sposobu myślenia i osądzania, który podszyty jest pychą i miłością własną. Oprócz zwykłych praktyk, jak różaniec święty, należy często ponawiać akt oddania się Matce Bożej w niewolę miłości, w dozgonną służbę dla Jej chwały. Wtedy mamy nadzieję, że dokładając wszelkich starań, aby zwalczać nasze grzechy i wady, Maryja będzie nas w tej najtrudniejszej walce, bo samych ze sobą, wspomagać, oświecać i przewodzić. Posłuchajmy więc rady wiernego sługi Maryi, św. Jana Vianneya: „Pokładajmy więc wielką ufność w Matce Najświętszej i złóżmy całkowicie w Jej ręce życie, śmierć i wieczność. Kto w Maryi położył ufność, kto ma do niej prawdziwe nabożeństwo, z pewnością osiągnie zbawienie. Poznamy dopiero w godzinę śmierci od ilu grzechów ochroniła nas Maryja, ile dobrego spełniliśmy przy Jej pomocy. Niechże będzie dla nas odtąd wzorem życie Maryi.”

4.5 2 głosów
Oceń ten tekst
Photo of author

Stanisława

Gamrat

Dziennikarka Publikuje na tematy Maryjne, odkrywa nieznane miejsca kultu i zapomniane historie o objawieniach Maryi.
Więcej tekstów tego autora

Mogą zainteresować Cię też:

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Werka
Werka
25 marca 2016 12:40

Okropne. Nie mogę tego czytać. Trafiłam na ten artykuł innymi drogami ale równolegle wyszukuję w internecie porad jak uwierzyć w siebie. Jak zwiększyć poczucie własnej wartości i wiary we własne możliwości. Zachęca do tego także wielu duchownych. Trzebs miec odwagę żeby żyć. I trzeba mieć do tego pewność siebie. Ten artykuł zrównuje mnie z błotem. Potwierdza moją małość, i w ogóle, że do niczego się nie nadaję. A gdzie w takim razie jest we mnie odbicie Boga, który to przecież stworzył mnie z miłości i na swój obraz? Winni gardzić zdpsutym światem?? Niewolę miłości?? Gdybym nie była osobą wierzącą to… Czytaj więcej »

marek
Admin
marek
15 kwietnia 2016 19:01
Reply to  Werka

„Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. To, co nadaje Pani życiu wartości, to to, co odróżnia Panią od zwierząt: dusza. Sens życia opiera się na istnieniu Boga – i to jest źródło radości, a nie kategorie światowego sukcesu lub dowartościowanie oparte na słowach. Święta s. Faustyna przypomina nam o tym. Pozdrawiam!

2
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x