„Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień”. Kto z nas nie zna tego pouczającego wierszyka Jana Brzechwy o dziecku, które za pracę poczytuje sobie „leżenie na tapczanie”, „jedzenie pierwszego śniadania” czy „drapania się po głowie”? Każdy z nas ten wierszyk zna, pytanie, jak wielu wyciągnęło z niego morał?
Siedem grzechów głównych
Zazdrość
„Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest marność i pogoń za wiatrem. Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem”
(Koh 4, 4-6)
Pożądliwość
– Z wnętrza –
z serca ludzkiego pochodzą
złe myśli, nierząd,
cudzołóstwa, wyuzdanie.
(Mk 7)
Nieumiarkowanie
— Uważajcie —
aby wasze serca nie były
ociężałe wskutek obżarstwa,
pijaństwa i trosk doczesnych!
(Łk 21)
Gniew i agresja
W trzecim odcinku w cyklu „Siedem grzechów głównych” omówimy grzech gniewu. Zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego PWN, gniew to: „gwałtowna reakcja na jakiś przykry bodziec zewnętrzny, wyrażająca się niezadowoleniem i agresją”.
PYCHA czyli.. JA, JA, JA!
W poprzednim odcinku, w 16 numerze KRŚ, pisałem o chciwości i pieniądzach. W przypadku tych, dla których ważniejsze jest „mieć” niż „być”, lepszy status materialny okazuje się nierzadko powodem do wywyższania się nad innymi czy chlubienia swoim majątkiem (domem, samochodem, posiadanymi sprzętami czy nawet błahym telefonem!). Taki człowiek z czasem staje się pyszny. Z jednego grzechu głównego, czyli chciwości, popada w drugi – pychę.
Chciwość czyli pieniądze
Wraz z tym numerem KRŚ rozpoczęliśmy cykl artykułów o zagrożeniach duchowych, czyli… siedem grzechów głównych. Początkowo pojawiła się myśl, że skoro temat ma dotyczyć zagrożeń duchowych, to trzeba opisywać niebezpieczne symbole. Stąd wyrastało pytanie: który znak najpierw opisać? Który niesie za sobą największe zagrożenie duchowe? Z tą myślą udałem się pod gablotę jednego z pobliskich kościołów, gdzie wisi spory plakat „Czy wiesz, co nosisz?” z listą amuletów i talizmanów. Owszem, kilka grafik było mi znanych, jednak zdecydowaną większość widziałem pierwszy raz w życiu. I – jak mi się wydaje – przeważająca część Polaków nie miała z nimi nic do czynienia. Po co więc ten plakat, pomyślałem, czyż nie ma większych niebezpieczeństw?