Święte przyjaźnie

Tęsknimy za Pompejami, za sanktuarium, a po raz pierwszy od dawna nikt z naszej redakcji nie wybrał się na majowe uroczystości u stóp Wezuwiusza. Chcąc przybliżyć Wam Pompeje, sięgnęliśmy po włoską książkę ks. Ivana Licinia, która niedawno wpadła w nasze ręce. To zbiór listów Bartola Longa, które wymieniał z drogimi sobie osobami. Co ciekawe, większość z nich dziś jest święta lub błogosławiona.

W czasie kiedy lekarze i służba zdrowia są w ferworze walki o nasze zdrowie i życie, postanowiliśmy przedstawić Wam przyjaźń Bartola Longa z doktorem Giuseppe Moscatim.

Święty Giuseppe Moscati, medyk z Neapolu, był nazywany lekarzem duszy i ciała jak św. Kosma. Był przez wszystkich ceniony nie tylko za swą wielką wiedzę medyczną, lecz także za integralność moralną swoich działań z życiem duchowym. Moscati codziennie żył święcie i pomagał bliźnim poprzez miłość do Boga, która dodawała mu sił do działania.

Lekarz Pompejów

Po ukończeniu medycyny Giuseppe został prywatnym lekarzem adwokata z Pompejów i aż do śmierci dbał o zdrowie przyjaciela. Z dobroci serca nie zajmował się tylko nim, ale i wszystkimi sierotami oraz chorymi z otoczenia Bartola.

Dbając także o los duszy, włączył się wraz z Bartolem w zbiórkę środków na dalszą działalność apostolską. W listach, które do siebie pisali, nietrudno zauważyć niezwykłą zażyłość i zaufanie, którym siebie darzyli. Moscati często pisze do Bartola, dziękując mu za wszelkie dobro i modlitwy, które zapewniają mu opiekę Matki Najświętszej podczas jego posługi. Święty lekarz pozostawiając zalecenia swym pacjentom, zawsze mawiał: „Ufajcie zawsze Bogu i Najświętszej Dziewicy Maryi”.

Nina Moscati

Giuseppe nie działał sam, pomagała mu siostra Nina Moscati. Jako hrabina miała duże wpływy w towarzystwie i starała się pozyskiwać środki na dzieła miłosierdzia. W jej listach do Bartola Longa odzwierciedla się jej wielka pobożność oraz podziw dla działalności bł. Bartola, którą wspierała z całych sił. Bardzo martwił ją los sierot. Można powiedzieć, że Nina była łącznikiem pomiędzy dwoma przyjaciółmi. Była wsparciem dla Moscatiego i pomocą przy wprowadzaniu wielu jego działań w życie.

Niezwykła więź

Czytając intensywną korespondencję pomiędzy św. Giuseppe Moscatim oraz bł. Bartolem Longiem, możemy zaobserwować nutkę formalności, która typowa była dla osób o takim statusie społecznym oraz wykształceniu. Jednak poza sprawami zawodowymi, które poruszali w swych listach, były obecne wielka życzliwość oraz troska. Lekarz nigdy nie traktował Bartola jak zwykłego pacjenta. Ich przyjaźń opierała się na wielkim zaufaniu. Moscati nie bał się wyrażać swoich opinii w strachu przed odpowiedzią starszego przyjaciela. Z kolei Bartolo wiele razy podkreślał „dobrą duszę” doktora. Uważał go za swego rodzaju orędownika obdarzonego charyzmatami, który może łatwiej wyprosić łaski u Matki Bożej niż sam Bartolo. Giuseppe nie był mu dłużny, ponieważ uważał Bartola za o wiele bardziej pobożnego i bliższego Bogu.

Do zobaczenia w Raju

Przyjaciele byli razem do końca, również podczas długiej choroby Bartola. Moscati pisał coraz częściej, pytając o zdrowie, zalecając kolejne leki i sposoby leczenia. Nie zapominał o dziele Bartola, o boskiej woli i dobroci. Pisał hymny o Bogu i nieustannie pocieszał przyjaciela, wołając: Sursum corda! Był przy nim aż do śmierci.

Życia nie da się zaplanować, a wyroki Boga są niezbadane. Pewnego razu, kiedy Giuseppe przebywał w Pompejach, by adorować Madonnę, przywitał się z Bartolem słowami: „Przewodniku, całe dobro, które uczyniłeś, pozwoli nam wynieść Cię na ołtarze!”. Bartolo odpowiedział: „Ale ty będziesz pierwszy, przede mną!”. I tak się stało. Doktor Giuseppe Moscati został ogłoszony świętym w 1987 r. przez Jana Pawła II.

Moscatiego można śmiało nazwać lekarzem człowieka, który nie zatrzymuje się tylko na sferze fizycznej, ale również szczególnie pamięta o apostolskiej działalności.

Apulia ojczyzną świętych

Wspominając doktora Moscatiego, który urodził się w Benewencie w regionie Apulia na południu Włoch, warto przywołać inne dziecię tej ziemi. Niedaleko Benewentu leży mała wioska Pietrelcina. To w niej urodził się ukochany przez wielu św. o. Pio.

Kapucyn wymieniał listy z bł. Bartolem Longiem, ponieważ również był głęboko oddany Madonnie Pompejańskiej. Codziennie modlił się nowenną pompejańską. Wiemy, że o. Pio odwiedził sanktuarium przynajmniej trzy razy: w 1901 r. jako dziecko, w listopadzie 1911 r. oraz w 1917 r., by podziękować za zwolnienie z odbywania służby wojskowej. Kilka dni przed śmiercią ofiarował Madonnie Pompejańskiej kwiaty, które otrzymał z okazji 50. rocznicy otrzymania swoich stygmatów. Prosił, aby jego syn duchowy z Neapolu zaniósł je do sanktuarium.

Do dziś w Pompejach przechowuje się list z 1921 r., w którym Bartolo Longo prosił o. Pio o rady w sprawie pracy nad dalszymi dziełami. Kapucyn oczywiście utwierdził go w dalszym działaniu i kontynuowaniu dzieł zgodnie z jego intuicją. Głęboką więź między o. Pio i Bartolem potwierdza też francuski obrazek Matki Bożej, który adwokat otrzymał od św. o. Pio ze specjalną dedykacją: „Dla Pana Bartola Longa – Niech Maryja strzeże Cię zawsze swym matczynym okiem i po­ciesza w Twych smutkach”.

Hanna Poreda

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x