Filipiny – Królestwo Maryi

Papież Pius XII, który darzył Filipiny wyjątkową ojcowską sympatią, nazwał je jedynym katolickim krajem Azji, który jest „Królestwem Maryi”. 

Filipiny, które zostały odkryte przez Ferdynanda Magellana w 1521 roku, są państwem wyspiarskim w południowo-wschodniej Azji na Oceanie Spokojnym. Ich nazwa pochodzi od imienia króla Hiszpanii Filipa II Habsburga.

Kolonizacja rozpoczęła się od momentu pojawienia się Miguela Lópeza de Logazpi, który przybył z Meksyku w 1565 roku. Sześć lat później została założona Manila, jako stolica Hiszpańskich Indii Wschodnich. Filipińczycy w stosunkowo krótkim czasie przyjęli chrześcijaństwo i w sposób szczególny pokochali nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Z jej imieniem związali nazwy wielu miast i osiedli. Główny łańcuch górski na Luzonie nazwali Sierra Madre z jego najwyższym szczytem o nazwie „Bogurodzica”.

Matka Boża Różańcowa Wielką Panią Filipin

W 1588 roku w Manili, stolicy Filipin, założono pierwsze bractwo różańcowe. Wkrótce bractwa te powstały już przy niemal wszystkich filipińskich parafiach. Matka Boża Różańcowa stała się „Wielką Panią Filipin”. Od 1872 roku wielką popularnością cieszy się Wieczny Różaniec. Owa nieustająca modlitwa różańcowa rozpowszechniła się jeszcze bardziej podczas drugiej wojny światowej. Kraj podzielił się na Bloki Różańca: po rodzinach wędruje figura Maryi, a tam, gdzie się zatrzymuje, odmawia się wieczorem wspólny różaniec.

W 1646 roku flota holenderska, złożona z 15 statków z protestanckimi żołnierzami na pokładzie, zbliżała się do Manili z zamiarem podbicia kraju. Ponieważ wojenne okręty Hiszpanów były niezdatne do walki, właściciele handlowych galeonów „Różaniec” i „Wcielenie” oddali je do obrony wyspy. Statki pospiesznie przystosowano i wysłano na miejsce zbrojnej konfrontacji. Na pokładzie obydwu statków ustawiono statuy Matki Bożej i przed nimi klęcząc, chóralnie odmawiano różaniec, prosząc o pomoc Matkę Bożą.

Starcie, które nastąpiło, było twarde, ale uwieńczone zwycięstwem Filipińczyków. Niewielu z nich przeżyło bitwę, lecz ci, którym to było dane, świadomi publicznego znaczenia tego zwycięstwa, poszli w procesji do ołtarza Matki Bożej Różańcowej w Manili, podziękować Maryi za pomoc. Wraz z nimi pielgrzymowało całe miasto. Jego mieszkańcy postanowili co roku w drugą niedzielę października urządzać dziękczynną procesję z figurą Maryi. Nad morzem głów płynie wtedy niezwykła statua Matki Boskiej Okrętowej, której głowa i dłonie wyrzeźbione są z bursztynu. Autorem tej drewniano-bursztynowej Madonny był Chińczyk, który po ukończeniu rzeźby został przed nią ochrzczony.

Zwycięstwo Filipińczyków podobne jest do wielkiej morskiej wiktorii pod Lepanto, którą również przypisywano interwencji Maryi oraz mocy różańca świętego. W obu przypadkach Maryja cudownie osłaniała marynarzy i dała zwycięstwo tym, którzy jej zaufali.

9 kwietnia 1662 r., po zbadaniu wszystkich świadectw, wydano orzeczenie, że zwycięstwa „zesłał miłościwie nam panujący Pan za wstawiennictwem Przenajświętszej Maryi Panny oraz dzięki wierze w moc różańca świętego. Cuda te mogą być upamiętniane podczas świąt oraz przypisywane Matce Boskiej Różańcowej dla większego oddania wiernych dla Przenajświętszej Dziewicy oraz dla różańca”.

Królowa Różańca Świętego nr 31Zamów to wydanie "Królowej Różańca Świętego"!

…i wspieraj katolickie czasopisma!

Zobacz Zamów PDF

Najświętsza Panna Okrętowa przez cztery stulecia odbierała cześć w kościele dominikanów w Manili do chwili zniszczenia świątyni w ostatniej wojnie światowej. Dzisiaj znajduje się ona w nowym sanktuarium wybudowanym w Quezon City pod Manilą. Jak przed wiekami, tak i dziś przyciąga niezmierzone rzesze czcicieli.

Różaniec wrósł w codzienne życie rodzin filipińskich. Stał się też nabożeństwem narodowym Filipin, ponieważ niejednokrotnie był jedyną nicią podtrzymującą więź społeczną i wiarę chrześcijańską. Przepiękne są tamtejsze maje, ponieważ Filipińczycy przez cały miesiąc odbywają uroczyste procesje ku czci Najświętszej Dziewicy. W miastach tysiące rozśpiewanych ludzi ze świecami w ręku prowadzą tonącą w kwiatach statuę Matki Bożej, na którą z balkonów i z okien piętrowych domów spada deszcz płatków róż, kwiatów hibiskusów i orchidei. W wioskach maryjne pochody przetaczają się pod zielonymi sklepieniami stworzonymi przez gałęzie palm rosnących sznurem przy drodze i między domami przystrojonymi w kwietne girlandy.

Nasza Pani Pokoju i Szczęśliwej Podróży

Jednak sercem kultu maryjnego Filipin jest narodowe sanktuarium w Antipolo, niewielkim mieście położonym blisko Manili. Wzniesiona na wzgórzu świątynia kryje w sobie łaskami słynącą statuę zwaną Matką Boską Czarnowłosą, wyrzeźbioną w twardym drewnie czarnej barwy i trzymającą w ręku zdobione berło przypominające kształt buławy admiralskiej. Statua znalazła się w Antipolo w 1626 roku. Przybiła do brzegów wyspy Luzon na pokładzie galeonu płynącego z Acapulco w Meksyku.

Trzynaście lat później, podczas rewolty Chińczyków, czcigodna statua została wrzucona do ognia. Nie uległa jednak spaleniu. Rozwścieczeni tym Chińczycy usiłowali ją porąbać mieczami. Także ta próba się nie powiodła. Twarde drewno rzeźby zostało tylko nieznacznie porysowane i rysy do dziś są widoczne.

Z powodu trwających zamieszek gubernator polecił świętą statuę przenieść do bezpiecznej Manili, gdzie nie tylko była czczona w kościele, ale raz po raz towarzyszyła podróżom dalekomorskim, stojąc przymocowana na dziobie okrętów. Szczęśliwy przebieg podróży odbywanych z Maryją skłonił katolików Filipin do nadania Czarnej Madonnie tytułu „Naszej Pani Pokoju i Szczęśliwej Podróży”. Za każdym razem, gdy statua wracała z jakiegoś rejsu, tysiące mieszkańców Manili z przedstawicielami władz miasta przybywało do portu oddać hołd Świętej Przewodniczce morskich szlaków.

W listopadzie 1926 roku figura Czarnej Matki Bożej została ukoronowana w największym parku Manili, po czym wróciła do Antipolo. Niestety, na krótki czas. Przyszła bowiem II wojna światowa. W 1942 roku Japończycy zrównali z ziemią całe Antipolo, jednak czcigodny wizerunek i tym razem uniknął zniszczenia, bo wywieziono go do Manili, zanim rozpoczęło się bombardowanie miasteczka.

„Tak!” dla Maryi

W 1947 roku wyspy filipińskie otrzymały niepodległość, a lud zawierzył Matce Bożej swoją wolność, która okazała się trudnym darem… W połowie lat pięćdziesiątych działało na Filipinach 151 bractw różańcowych i 327 ośrodków Nieustającego Różańca, liczących prawie 200 tysięcy członków. W latach osiemdziesiątych Filipiny zadziwiły świat swoim pokojowym przewrotem. Filipińczycy mieli już dość niesprawiedliwych rządów Ferdinanda Marcosa. Episkopat filipiński, świadom powagi sytuacji, ogłosił rok 1985 Rokiem maryjnym.

Na zakończenie tego roku, 8 grudnia 1985 r., w Luneta Park w Manili za sprawą o. Patricka Peytona, założyciela Krucjaty Różańca Rodzinnego, dwa miliony osób ślubowało odmawianie różańca. Ksiądz Peyton mówił prostymi słowami, opierając się na swoich osobistych doświadczeniach. Wyjaśniał, dlaczego różaniec ma taką siłę: „Rodzinny Różaniec skupia umysły i serca członków rodziny na Jezusie Chrystusie”. Przedstawił rolę, jaką odgrywa Maryja w duchowym rozwoju rodziny za pośrednictwem różańca. Każdego zapewniał: „Bóg jest po twojej stronie. Właśnie to dał mi różaniec – pewność, przekonanie, prawdę, że Bóg Wszechmocny jest ze mną. Człowiek, który całym sercem w to wierzy, nie musi się niczego obawiać”.

Dowodem na to, że jego słowa znalazły tego popołudnia w Luneta Park właściwy oddźwięk, była odpowiedź milionów ludzi na ostatnie pytania, które zadał ks. Peyton: „Czy wierzycie, że Jezus Chrystus wybrał Maryję, by stała się jego Matką?” – „TAK!”

„Czy wierzycie, że Jezus Chrystus na Kalwarii dał nam swoją Matkę jako swój ostatni dar? Czy wierzycie, że Maryja jest dziś dla nas tym, czym była dla Jezusa – przyjaciółką, towarzyszką, doradczynią i Matką?” – „TAK!”

„Czy wierzycie, że bardzo potrzeba nam Maryi, by modliła się z nami i za nas?” – „TAK!”

„Czy podejmiecie się codziennie odmawiać rodzinny różaniec, najlepiej całą rodziną albo tylko z jej częścią lub samemu, jeśli to konieczne?” – „TAK!”

W lutym 1986 roku, po dwudziestu latach dyktatorskich rządów Ferdinanda Marcosa, po serii nagłych i nieoczekiwanych wydarzeń, Corazon Aquino, wdowa po zamordowanym przywódcy opozycji, Ninoya Aquino, która wbrew swojej woli stała się jego polityczną spadkobierczynią, wygrała wybory prezydenckie. Ku zdumieniu wszystkich została wybrana przeważającą większością głosów w wyborach zwołanych przez samego Marcosa. Dopuszczono się różnych sztuczek z fałszywymi głosami i innych bezprawnych działań. Media, pod pełną kontrolą cenzury, podawały sfałszowane dane, a Marcos w sposób skandaliczny ogłosił siebie zwycięzcą.

Cory – jak nazywali Filipińczycy panią prezydent – zyskała sobie ogromną popularność, między innymi z uwagi na reputację swojego męża. Zajmując jego miejsce, Cory stała się uosobieniem nadziei na ustanowienie prawdziwej demokracji. Machinacje wyborcze były tak rażące i oczywiste, zarówno dla postronnych obserwatorów, jak i dla zwykłych obywateli, że w ciągu kilku następnych dni miliony ludzi wyległy na ulice miast, gotując się do działań, gdy niespodziewanie część niezadowolonych oficerów dokonała puczu wojskowego. Te fakty sprawiły, że Cora Aquino, zwyczajna gospodyni domowa, jak sama o sobie mówiła, przejęła urząd prezydencki. W odpowiedzi na rebelię i pucz wojskowy Marcos wysłał czołgi na ulice miast. Był zdeterminowany. Chciał opanować lud nawet za cenę zmasakrowania bezbronnych tłumów. Czołgi i inne pojazdy wojskowe oraz uzbrojeni po zęby żołnierze stanęli oko w oko z milionowym tłumem cywilów. Niektórzy z nich kładli się wprost na ulicy, pod gąsienice czołgów. Marcos wydał rozkaz strzelania do ludzi.

Na temat wydarzeń z lutego 1986 roku arcybiskup Manili, kard. Jaime Sin, mówił w wywiadzie: „Czołgi próbowały wjechać w tłum. Ludzie natomiast zaczęli modlić się na różańcach, unosząc je w górę. Wtedy marynarze, jadący na czołgach, tzw. lojaliści Marcosa, zobaczyli na niebie obłoki, które uformowały się na kształt krzyża. Wiele sióstr zakonnych próbowało ich zatrzymać, ale ci żołnierze, jak mi później sami opowiadali, byli zdecydowani wykonać rozkaz i rozjechać ludzi. To była kwestia niecałych dziesięciu minut. Gdyby nacisnęli spusty karabinów maszynowych, za chwilę byłoby tysiące martwych. Wtedy właśnie pojawiła się przed nimi piękna niewiasta. Nie wiem, czy pojawiła się na niebie, czy też stała na ziemi. Niektórzy mówili mi, że myśleli, że to zakonnica ubrana w błękitną szatę stała przed czołgiem. Była bardzo piękna, a jej oczy niezwykle błyszczały. Ta piękna pani przemówiła do nich tymi słowami: «Drodzy żołnierze, zatrzymajcie się! Ani kroku dalej! Nie niepokójcie moich dzieci. Jestem Królową tej ziemi!». Kiedy to usłyszeli, wyłączyli silniki, zeszli z czołgów i przyłączyli się do ludzi. Taki był koniec lojalistów. Nie wiem, kim byli ci żołnierze. Wiem tylko tyle, że przyszli tu do mnie i płakali. Nie powiedzieli mi, że to była Dziewica Maryja. Powiedzieli, że to była bardzo piękna zakonnica. Jeśli jednak pan chce wiedzieć, znam wszystkie zakonnice w Manili i ani jedna z nich nie jest piękna. To więc musiała być Maryja!”

Maryja odegrała bezpośrednią rolę w odzyskaniu wolności przez Filipińczyków. Nic zresztą dziwnego, to naród bardzo oddany dwóm Sercom.

ks. Józef Orchowski

JÓZEF ORCHOWSKI kapłan katolicki

Proboszcz parafii fatimskiej w Bydgoszczy, pisarz Maryjny i różańcowy.
Wyszukaj jego teksty.

5 1 głos
Oceń ten tekst
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Czy podoba Ci się ten tekst? – Zostaw opinię!x